„Syn żyje w domu jak darmozjad. Ma 27 lat i zero ambicji. Musiałam wystawić mu rachunek, żeby się ocknął”

„Dotąd martwiłam się, że ucieknie na drugi koniec świata. Teraz okazało się, że może być wręcz przeciwnie – syn zostanie ze mną na stałe! Wypisałam koszty, stworzyłam grafik sprzątania, gotowania i zakupów. Zatytułowałam dokument: >>Umowa najmu<<”.

Kiedy starszy wyjechał do pracy za granicę i tam założył rodzinę, byłam już niemal pewna, że tak się stanie. Nie chciałam wieszać się na młodszym, ale miałam nadzieję, że znajdzie żonę, która będzie rodzinna i czasem przypomni mu, że trzeba wpaść lub zadzwonić do matki. Kiedy więc Kamil zaczął umawiać się z Agatą, miłą dziewczyną z sąsiedztwa, byłam bardzo zadowolona. Miałam cichą nadzieję, że to będzie ta jedyna i podejrzewałam, że umoszczą sobie gniazdko gdzieś w okolicy. Agata pracowała w biurze podróży i sprawiała wrażenie bardzo poukładanej dziewczyny. Agata stała się niemal częścią naszej rodziny. Spędzała z nami wakacje, w święta wpadała z makowcem i uszkami, a gdy miałam problem, żeby gdzieś dojechać, chętnie mnie podwoziła. Synowa marzenie!

W pewnym momencie zauważyłam jednak, że przestała się u nas pojawiać…

Kamil wyszedł, przedstawiłam mężowi plan

– Coś się stało? – zagaiłam w kuchni, gdy robił sobie śniadanie.

– Nic…

– Jakoś nie widuję ostatnio Agaty.

– Bo ze sobą zerwaliśmy – odparł półgębkiem. Rozmowa z nim nie była łatwa, ale udało mi się wyciągnąć, że Agata chciała czegoś „więcej”.

– To znaczy czego? Ślubu i dzieci? – dopytałam, a on skinął głową. Nie mogłam uwierzyć. Nie podejrzewałam, że Kamil będzie typem chłopaka, który wodzi dziewczynę za nos wiele lat, a później wyślizguje się przed odpowiedzialnością. Nie podobało mi się to.

– A ty czego chcesz od życia? Chodziłeś z nią pięć lat. Chyba miała prawo myśleć, że chcesz się z nią ożenić…

– Pewnie tak. Ale ja nie chcę się żenić. Dobrze mi tak, jak jest.

Zamurowało mnie. Dotąd martwiłam się, że ucieknie na drugi koniec świata, teraz okazało się, że może być wręcz przeciwnie – syn zostanie ze mną na stałe!

– Co masz na myśli? Chcesz mieszkać ze mną i być obsługiwany? Masz już dwadzieścia siedem lat, kolego. Skoro wybrałeś życie w domu, to musisz wziąć na siebie część obowiązków i kosztów.

Kamil spojrzał na mnie zaskoczony. Nie odezwał się, tylko wziął ze sobą kawę i poszedł do pokoju. Nie chciałam go „karać” za rzucenie Agaty, ale wydawało mi się, że planuje z nią przyszłość. Skoro planował ją z nami, nie zamierzałam mu odpuścić. Po południu Kamil wyszedł na siłownię, a ja przedstawiłam mężowi plan działania.

– Nasz syn postanowił się nie usamodzielniać… – powiedziałam tytułem wstępu, a potem przeszłam do konkretów. Kamil miał płacić jedną trzecią opłat za czynsz i media oraz dokładać się do zakupów. A poza tym oczywiście przejąć w całości obowiązki, które dotyczyły wyłącznie jego. Niedoczekanie, żebym takiemu staremu koniowi prała gacie!

– Już dawno uważałem, że powinien się dokładać. Ustawił się cwaniaczek, to nic dziwnego, że mu się nie chce na swoje iść – zgodził się mąż. Byłam zadowolona, że mam go po swojej stronie. Mimo to wciąż nie mogłam przeboleć, że Kamil wolał być lekkoduchem, niż odpowiedzialnym mężczyzną. Miałam poczucie winy, że za bardzo mu pobłażałam.

Wypisałam koszty, stworzyłam grafik sprzątania, gotowania i zakupów. Zatytułowałam dokument: „Umowa najmu” i wydrukowałam go, po czym położyłam synowi na biurku. Byłam ciekawa, jak zareaguje. Kiedy wrócił i rzucił swoją torbę z przepoconymi ciuchami do łazienki, nie odezwałam się ani słowem. Poszedł do pokoju i nie minęło pięć minut, kiedy wpadł do salonu czerwony na twarzy.

– Co ta ma być?!

– No chyba widzisz. Umowa najmu

– Jakiego najmu?! Ja tu mieszkam!

– Ale mieszkanie jest nasze, nie twoje.

– Chcesz mnie stąd wyrzucić, bo nie chodzę już z Agatą?!

– Możesz tu mieszkać, ale pod tymi warunkami. Podpisz, gdzie zaznaczyłam.

– To jakiś żart!

– Nie, mój drogi. To dorosłe życie. Nie będziesz naszym utrzymankiem. Skoro nie zamierzasz odkładać na własne mieszkanie i rodzinę, to płać za to.

Kamil odwrócił się na pięcie i wrócił do siebie. Przez kolejne dwie godziny nie wychodził z pokoju, mimo że ugotowałam obiad, a on po siłowni zwykle był głodny jak wilk i z radością zasiadał do stołu. Musiało mu pójść w pięty. I dobrze! O to chodziło! Byłam ciekawa, jakie będą efekty moich działań.

Kilka dni później natknęłam się na niedoszłą synową. Wyglądała bardzo mizernie. Od razu się domyśliłam, że rozstanie musiało być dla niej bolesne.

– Cześć, Agatko – zagadnęłam.

– Dzień dobry, pani Irenko. Co u pani słychać?

– A wiesz… nastąpiły u nas pewne zmiany. Mamy lokatora. Będzie wynajmował odpłatnie pokój.

– Poważnie? – zdziwiła się.

– Tak. Dotąd mieszkał na dziko, więc wystawiłam mu słony rachunek. Niech sobie nie myśli, wałkoń jeden.

Mina Agaty była bezcenna. W lot domyśliła się, co mam na myśli, i że stanęłam po jej stronie. Zaczęła się śmiać a ja poklepałam ją przyjacielsko po ramieniu.

– Nic się nie martw, Agatko. Pokażemy mu, gdzie raki zimują.

– Pani Irenko, zawsze wiedziałam, że złota z pani kobieta! – powiedziała, promiennie się uśmiechając.
Wróciłam do domu i zastałam na stole podpisaną umowę oraz gotówkę. A zatem podjął rękawicę. Wstawiłam mu w łazience drugi kosz na pranie i pilnowałam grafiku sprzątania.

– Dzisiaj twoja kolej na mycie łazienki – przypominałam, wychodząc do pracy.

Śmiałam myśląc, jakie katusze przeżywa

Kamil w milczeniu wykonywał wszystkie obowiązki. Byłam zaskoczona, że szło mu tak dobrze. Potrafił, tylko wcześniej mu się nie chciało. Wciąż jednak miałam nadzieję, że mimo wszystko pójdzie po rozum do głowy i wyprowadzi się na swoje.

Pewnego dnia dostałam esemesa od Agaty: „Pani Irenko, mam prośbę. Czy mogłaby Pani wpaść dziś z Kamilem do naszego centrum handlowego? Tylko proszę mu nie mówić, że Panią o to prosiłam”. Przeczytałam wiadomość dwukrotnie, zastanawiając się, o co może chodzić Agacie. No cóż… pozostało mi tylko współpracować. Powiedziałam Kamilowi, że muszę zrobić większe zakupy i potrzebuję tragarza.

– Biorę dwadzieścia złoty za godzinę. Stać cię? – żartował.

– Ba! Ruszaj się!

Kamil zarzucił kurtkę i bez słowa ruszył ze mną. Kiedy weszliśmy do centrum, od razu natknęliśmy się na dużą scenę, na której Agata i znany prezenter telewizyjny zachęcali klientów do wycieczek zagranicznych. To biuro podróży Agaty się promowało! Dziewczyna miała na sobie obcisłą czerwoną sukienkę i buty na niebotycznych obcasach. Wyglądała zjawiskowo, a prezenter nie szczędził jej komplementów. Kamila zatkało. Stanął jak wryty, wlepiając oczy w swoją przepiękną byłą dziewczynę i zapewne gotując się z zazdrości. To był doskonały plan! Śmiałam się w duchu, myśląc, jakie katusze przeżywa teraz mój gamoń.

– Hej, czy to nie Agata?

– Tak… – odparł, przełykając ślinę.

– Idziemy! – popędziłam go. Poszliśmy do sklepu, ale widziałam, że Kamil jest nieprzytomny. Nie słyszał nic, co do niego mówiłam, a kiedy podałam mu zgrzewkę wody mineralnej, upuścił ją na ziemię.

– Niech to szlag! – warknął, a ja wiedziałam doskonale, że nie chodzi mu o wodę. Był w innym świecie, wściekły na siebie, że zrezygnował z takiej laski. Pewnie sądził teraz, że są marne szanse, by chciała jeszcze do niego wrócić.

Kamil włożył zakupy do bagażnika, sięgnął po kluczyki i mi je podał.

– Poczekasz na mnie chwilkę? – zapytał.

– A co, zapomniałeś czegoś? – spojrzałam rozbawiona.

– Tak… chyba rozumu!

Odwrócił się na pięcie i pobiegł do sklepu. Usiadłam na siedzeniu pasażera. Bardzo mnie korciło, żeby też tam pójść, ale uznałam, że muszę zostawić im nieco prywatności. Kamila nie było prawie pół godziny. Aż mnie skręcało z ciekawości. Kiedy wrócił, był rozemocjonowany i uśmiechnięty.

– I co tam?

– Durniom sprzyja szczęście. Może coś jeszcze z tego będzie, trzymaj kciuki. Umówiłem się z nią na jutro.

– Tylko nie schrzań tego drugi raz, bo ci nie daruję.

– Obiecuję! – powiedział i tak zrobił.

Odkąd do siebie wrócili, wszystko się zmieniło. Kamil poprosił Agatę o rękę i sam zaproponował, żeby wynajęli razem mieszkanie. Agata po kryjomu przekazała mi, że lekcja dorosłości doskonale na niego wpłynęła, bo zajmuje się wszystkim na równi z nią i bardzo się stara. Jeszcze w tym roku czeka nas wesele, a pewnie wkrótce także wnuki. Widocznie czasem warto dać miłości drugą szansę, warto też… trochę pomóc losowi!

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *