Maksiu nie mógł powstrzymać łez. Przytulił się do matki i zaczął płakać:
– Nie chcę więcej jeździć do babci, proszę…
Dorota nie mogła zrozumieć co się stało, bo dzieci spędziły u rodziców męża na wsi tylko trzy dni. Co takiego mogło się stać? Faktem było, że Dorota od pierwszego dnia po ślubie nie dogadywała się z teściową. Teściowa ciągle dawała do zrozumienia, że nie pochwala i nigdy nie pochwali wyboru syna.
Przez lata teściowa przyjeżdżała tylko na większe święta, a Dorota też rzadko odwiedzała teściów. Teraz jednak były urodziny teścia i Dorota nie mogła odmówić przyjazdu. Wydawało się, że wszystko idzie dobrze. Było bardzo miło, i dziadek zaczął ją namawiać, żeby zostawiła u nich wnuki. Same dzieci były jak najbardziej na tak. Dorota miała remont do dokończenia w domu więc było jej to na rękę. Po trzech dniach odebrała dzieci, a Maksiu był cały zapłakany i nie mógł się uspokoić.
Okazało się, że dziadek cały swój czas poświęcał wnukom: zabierał je na skutery śnieżne, a nawet razem poszli na łyżwy. Babcia natomiast nie robiła nic innego, jak tylko beształa synową. Kiedy Maksiu stanął w obronie matki, babcia wyrzuciła go z domu jak szczeniaka. Nie pozwoliła mu nawet założyć kurtki. Drzwi zamknęła na klucz. Dziadek był w tym czasie w warsztacie i nie słyszał, co się stało. Kiedy zobaczył wszystko na własne oczy, po raz pierwszy w życiu podniósł głos na żonę…