Teściowa wpadała do nas bez zapowiedzi. To, co zrobiłam, wprawiło ją w osłupienie

Mieszkaliśmy z mężem osobno, ale teściowa odwiedzała nas codziennie. Pewnego dnia, gdy wiedziałam, że nie będzie sama, poszłam do niej z wizytą. Zawstydziła się i przestała odwiedzać nas niezapowiedziana.

Po ślubie z mężem zdecydowaliśmy, że chcemy mieszkać sami. Dla mnie było to ważne, ponieważ nie chciałam mieszkać z jego matką. Mimo że między nami panowały dobre stosunki i nie dochodziło do kłótni, była to skomplikowana kobieta.

Choć mieszkaliśmy osobno, jego matka od samego początku postawiła sobie za cel odwiedzać nas każdego dnia. Zawsze tłumaczyła to tym, że akurat była w okolicy i postanowiła do nas zajrzeć. Kiedy przychodziła, bacznie przyglądała się każdemu zakątkowi naszego mieszkania i chwaliła mnie jako gospodynię: „Oj, jaka gospodyni, wszystko poukładane, wszystko czyste, tylko listwa jest zakurzona i pod pokrywą sedesu brud, ale parapety są wycierane, więc jest ok!”

Jej wizyty nigdy nie były wcześniej uzgadniane i zdarzało się, że wpadała, gdy akurat mieliśmy gości albo inne plany. Teściowa nigdy się nie krępowała w obecności innych. Próbowałam rozmawiać na ten temat z mężem, ale on uważał, że jego matka chce dla nas dobrze i się o nas troszczy. Nie rozumiał, w czym jest problem.

Przyjaciółki radziły mi, żeby ostro i raz na zawsze porozmawiać z teściową. Ale nie mogłam się na to zdobyć. Zaczęłam nawet myśleć o rozwodzie.

Pewnego dnia jednak moja przyjaciółka Olga podsunęła mi pomysł. Moja teściowa miała narzeczonego, z którym planowała się pobrać. Olga doradziła mi, aby zajrzeć do teściowej wtedy, gdy u niej będzie jej wybranek.

Tak więc pewnego pięknego dnia, po porannej wizycie teściowej, kiedy mąż był w pracy, zaplanowałam sobie wolne i pojechałam do niej w południe. Teściowa była zaskoczona moim przybyciem, ale otworzyła drzwi. – Oj, jak u ciebie dobrze, jak czysto i przytulnie! – mówiłam, rozsiadając się w salonie.

– Zawsze biorę z ciebie przykład, ale mi jakoś nie wychodzi. Ale czy to nie Ty mi mówiłaś, żeby nie jeść ciastek, siedząc na kanapie? – mówiłam, jak najęta. To trwało dobre dziesięć minut. Teściowa nie mogła znieść moich słów, tylko zaczerwieniła się i nie wiedziała, co robić w obecności swojego ukochanego.

Od tamtego dnia przestała do nas przyjeżdżać niezapowiedziana. Chyba zrozumiała, że lepiej najpierw zadzwonić.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *