Sąsiadka zostawiła z nami swoje wnuki na parę dni. Kiedy nie wróciła na czas, żona mnie zaskoczyła.

Dorastałem w starej kamienicy, w której wszyscy się znali i pomagali sobie w miarę potrzeb. Od kiedy pamiętam, sąsiedzi często zajmowali się nawzajem swoimi pociechami, podrzucali je raz tu, raz tam. Było to dla wszystkich całkiem normalne. Wiele czasu, będąc dzieckiem, spędzałem u Pani Ani, sąsiadki z mojego piętra.

Kiedy się ożeniłem z Basią, ona zamieszkała u mnie w kamienicy. Oboje byliśmy po rozwodach, nie mieliśmy dzieci i żyliśmy sobie bardzo spokojnie. Nie dochodziło u nas do żadnych sprzeczek i coraz częściej zastanawiałem się, czy nie nadszedł czas na dziecko. Martwiło mnie tylko to, że dziecko wszystko zmienia i nagle może się między nami coś popsuć. Nie chciałbym się rozwodzić mając dziecko.

Pewnego dnia przyszła do nas Pani Ania i poprosiła nas, żebyśmy przez trzy dni popilnowali jej wnuków, bo ona musi nagle gdzieś wyjechać. Pani Ania często pilnowała dzieci swojej córki, kiedy ta wyjeżdżała w delegację. Nie widzieliśmy powodu, żeby się nie zgodzić i już wieczorem w naszym domu rządziła czteroletnia Marta i sześcioletni Michał.

Szybko złapałem kontakt z dzieciakami. Spacerowaliśmy, układaliśmy klocki i czytaliśmy książeczki. Basia starała się dbać o wygląd dzieci i przede wszystkim o jedzenie dla nich. Poczułem się, jakbym miał pełną rodzinę i bardzo spodobało mi się to uczucie.

Kiedy Pani Ania nie wróciła po trzech dniach, zacząłem do niej wydzwaniać. Nie odbierała. Moja żona zaczęła wpadać w panikę. Bała się, że sąsiadka specjalnie zostawiła nam dzieci i już nie wróci. Przerażała ją ta wizja. Rano czwartego dnia Basia nie przyszykowała śniadania dla dzieci, tylko leżała przygnębiona na łóżku. Musiałem sam ogarnąć dzieci i się nimi zająć.

Pani Ania przyjechała następnego dnia. Okazało się, że autobus, którym wracała, się zepsuł, a ona zapomniała zabrać telefon. To wydarzenie jasno mi pokazało, że moja żona nie dojrzała jeszcze do posiadania dzieci, chociaż oboje jesteśmy już sporo po trzydziestce. Być może nigdy nie będzie na to gotowa. Basia nie zdała egzaminu a ja postanowiłem złożyć wniosek o rozwód. I nie żałuję.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *