– Ostrzegałam męża, że nie zamierzam długo znosić jego matki w naszym domu – maksymalnie tydzień! Wydaje mi się, że to wystarczy, żeby porozmawiać, pokazać miasto, zabrać ją do centrum handlowego. Będzie miała też wystarczająco dużo czasu na zabawę z wnuczką. Nie musi długo u nas zostawać! – mówi 30-letnia Paulina.
– Ale mąż poinformował mnie, że jego mama przyjeżdża na miesiąc, zamierza spędzić u nas cały luty.
Moja teściowa mieszka niedaleko Sanoka, a my mieszkamy w Anglii, na przedmieściach Londynu. Po skończeniu studiów postanowiliśmy z Michałem spróbować szczęścia i wyjechać zagranicę do pracy. Wybór padł na Wielką Brytanię, szybko zadomowiliśmy się w mieście i mieszkamy tu już 6 lat. To nasze drugie mieszkanie. Pierwsze wynajmowaliśmy przez 3 lata, ale gdy urodziła się Emma, kupiliśmy własne mieszkanie pod hipotekę. Mogliśmy sobie na to pozwolić, ponieważ Michał pracuje w prestiżowej firmie, a ja również nie siedzę bezczynnie – oprócz zajmowana się Emi, pracuje zdalnie w agencji reklamowej.
Teściowa odwiedziła nas już dwukrotnie. Za każdym razem była u nas przez miesiąc czasu, teraz także postanowiła przyjechać na tak długo! Cały luty chce u nas gościć. Twierdzi, że to głupie spędzić 3 dni w busie, przemierzając setki kilometrów, by zabawić u nas parę dni. Skoro zdobyła się już na odbycie takiej podróży, to zostanie u nas przez miesiąc.
Na odległość mamy dobre relacje, a jak tylko się spotkamy, zaczynają się zgrzyty. Jestem całkiem zadowolona z komunikacji wideo, ale teściowa tak nie uważa. Na spotkaniu twarzą w twarz nie ma śladu jej uprzejmości, bo teściowa z łatwością wyrzuca z siebie całe swoje niezadowolenie.
Wszystko zaczyna się od drobnych uwag, które przeradzają się w potężną kłótnię. Chyba nie jest to zaskakujące, że dwóm gospodyniom domowym trudno jest dogadać się przez dłuższy czas w tej samej kuchni, zwłaszcza, gdy obie mają swój charakterek. Wtedy powstaje mieszanka wybuchowa. Takie właśnie jesteśmy, ja i moja teściowa. Nie potrafimy sobie zejść z drogi. Ja chcę rządzić w moim domu, a nie ona. W nieskończoność coś przestawia, czegoś szuka w kuchni, to mnie wkurza! Ponadto ja pracuję przy komputerze, potrzebuję ciszy, a ona ogląda programy telewizyjne na pełnych obrotach. Nie ma sensu zwracać jej uwagi, bo od razu się obraża. Ostatnim razem nie rozmawialiśmy przez dwa miesiące po jej wyjeździe, a teraz znowu ma zamiar odwiedzić i to przez miesiąc! Nie mam nic przeciwko przyjeździe mojej teściowej, ale na jakiś rozsądny okres. Teraz nie będzie tak, jak ona chce, bo źle się to skończy! – Paulina nie kryje swojego zdenerwowania.
Michał nie chciał zadzwonić do mamy i powiedzieć jej, że długi pobyt nie wchodzi w rachubę, musiałam zrobić to sama. Powiedziałam, że może przyjechać na parę dni, bo potem wyjeżdżamy. Teściowa stwierdziła, że na kilka dni nie opłaca się przyjeżdżać, musi być na co najmniej miesiąc, więc na razie nie przyjedzie. Nie ukrywam, że poczułam ulgę, ale moja radość nie trwała długo.
Następnego dnia teściowa zadzwoniła i powiedziała, że skoro mamy plany na luty, to ona przyjedzie na początku marca, na urodziny wnuczki i zostanie z nami do Wielkanocy, bo chce zobaczyć, jak świętuje się w innym kraju. Nie chciałam jej gościć przez miesiąc, to będę przez półtora miesiąca! -mówi Paulina prawie płacząc.
Teściowa nie rozumie aluzji, że nie chcemy jej na tak długo. Zaproponowałam jej, że kupię jej bilety lotnicze, wtedy podróż będzie krótsza i mniej uciążliwa, a dzięki temu będzie mogła częściej wpadać do nas na parę dni, jednak stwierdziła, że boi się latać i pozostanie przy busach.
Co mam robić? Nie zniosę tego kolejny raz!