Dzięki „cennym” radom teściowej prawie się rozwiedliśmy

Już jako mała dziewczynka słyszałam opowieści o wrednych teściowych. Mama też dokładała swoje trzy grosze, mówiąc, że z teściową trzeba żyć w zgodzie, słuchać jej rad i być dla niej miłą, żeby nie nastawiała męża przeciwko mnie.

Przez lata nasiąkłam tymi jej wskazówkami, robiłam to, co mi wpajała.
Choć teściowa nie przepadała za mną, starałam się być dla niej miła, słuchałam jej rad, znosiłam wszystkie przykre uwagi, aż pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że muszę zacząć żyć po swojemu, na swoich zasadach, bo inaczej moje małżeństwo przestanie istnieć, albo ja się wykończę.

Od pierwszego dnia po ślubie zaczęłam starać się być idealną żoną, przychodziłam z pracy i zabierałam się za obowiązki domowe, gotowanie, pranie, sprzątanie, prasowanie. Zakupy też były na mojej głowie.

Pracowałam w chłodni na pełny etat, (zdarzało się, że trzeba było zostać po godzinach) przychodziłam do domu zmęczona, ale od razu zabierałam się za robotę w domu. Po pewnym czasie byłam już tym nawałem pracy totalnie wykończona, ale myślałam:
– Przecież wszystkie kobiety tak mają i dają sobie radę, dam ja. Mąż mnie nie zdradza, nie pije, nie włóczy się z kolegami, wszystko jest jak należy.

Choć czasami padałam na twarz ze zmęczenia, godziłam pracę z obowiązkami domowymi. Tak było do momentu, gdy urodziłam dziecko. Gdy wróciłam do domu ze szpitala, zdałam sobie sprawę, że nie dam rady robić wszystkiego sama. Po kilku dniach poprosiłam o pomoc męża, ale on odmówił mi mówiąc, że nigdy nie zajmował się pracami, które należą do kobiet i nie ma zamiaru tego zmieniać. Mówił, że skoro radziłam sobie pracując na etacie, to teraz będąc na urlopie, tym bardziej sobie poradzę.

Wiem, powinnam zaraz po ślubie wprowadzić jakieś zasady dzielenia się obowiązkami i teraz nie narzekać, ale słuchałam teściowej. A ona cały czas mówiła, że kobieta na równi z mężczyzną powinna pracować i zarabiać. Obowiązki domowe to już sprawa wyłącznie kobiet.

Mało tego, ona również stwierdziła, że skoro nie pracuję zawodowo, to nie muszę dbać o siebie, bo po co mi nowe ubrania, skoro wychodzę tylko do sklepu lub na spacer z dzieckiem. Jej zdaniem, lepiej te pieniądze przeznaczyć na coś do domu, albo kupić coś mężowi.
Skrupulatnie się stosowałam do jej zaleceń, oszczędzałam na sobie, ile się dało, aż pewnego dnia na placu zabaw spotkałam dwie znajome, które też miały małe dzieci.
One pięknie ubrane, uczesane, paznokcie zrobione, a ja… No cóż, ja przy nich wyglądałam jak uboga krewna. Wróciłam do domu i przejrzałam zawartość swojej szafy, dosłownie parę rzeczy, mogło uchodzić za w miarę nowe, reszta szkoda gadać.
– Przecież te kobiety z placu zabaw też są matkami, też są na urlopach, a są zadbane, ładnie ubrane. Nie to co ja – pomyślałam rozgoryczona.
– Nic nie wkładasz do domowego budżetu, to nie wydawaj na siebie nie swoich pieniędzy- cały czas powtarzała moja teściowa.

Postanowiłam znaleźć sobie pracę dorywczą, którą mogłabym wykonywać w domu. Tak zaczęłam wypełniać ankiety. Nie były to wielkie pieniądze, ale na moje potrzeby wystarczały.
Teściowa, gdy dowiedziała się mojej pracy, znowu wkroczyła do akcji:
– To dobrze, że znowu coś dołożysz do wspólnej kasy, bo Waldek chce kupić samochód, łatwiej będzie go spłacić.
I znowu moje plany poszły w odstawkę, teściowa rozporządziła moimi pieniędzmi, które miałam przeznaczyć na siebie. Minęło parę miesięcy dalej wypełniałam ankiety i spłacaliśmy samochód, ale w między czasie doszło mi nowe zlecenie.
– Tego nie oddam, to jest moje. Wreszcie pójdę do fryzjera i kosmetyczki- naiwnie myślałam.

Okazało się, że teściowa ma plan i na te pieniądze. – o czym zostałam poinformowana przez męża.

Doszłam do wniosku, że miarka się przebrała i wykrzyczałam mężowi wszystkie swoje żale.
Że czuję się wykorzystywana, traktowana jak darmowa niańka, sprzątaczka, kucharka. Powiedziałam, że haruję jak wół, żeby wszystko pogodzić, a co do czego, to nic z tego nie mam.
Bardzo pokłóciliśmy się tego dnia, padło wiele gorzkich słów i polało się wiele łez, ale doszliśmy do wniosku, że musimy wypracować własny model rodziny, zacząć żyć na własnych zasadach.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *