Miałam mieszkać z córką do końca moich dni, ale mój zięć miał inne plany. Pomoc uzyskałam od obcych osób, a moje dzieci nie przejęły się moim losem.

Pamiętam ten dzień, kiedy moje życie zaczęło się psuć. Odwiedziła mnie wtedy córka, przyniosła jedzenie i miała dziwną minę. Wypiłyśmy kawę, a po dłuższej chwili milczenia Dagmara zaczęła mówić:
– Mamo, muszę cię o coś prosić, ale zupełnie nie wiem od czego zacząć.
– Mów, córko, nie trzymaj mnie w niepewności.
– Krzysiek chce mieć drugie dziecko…
– To chyba wspaniale, prawda?

Nawet się ucieszyłam na myśl o kolejnym wnuku, ale zobaczyłam niepokój na twarzy mojej córki.
– No właśnie nie do końca. Nasze mieszkanie jest bardzo małe i ledwo mieścimy się w trójkę. Milenka nie ma nawet własnego pokoju tylko wciąż śpi z nami. Chcielibyśmy kupić większe mieszkanie i właśnie w związku z tym mam do ciebie prośbę.
– Ale przecież wiesz, że nie mam pieniędzy. Przykro mi.
– Myśleliśmy, żeby sprzedać naszą kawalerkę, ale nie chcemy pakować się w kredyty, więc dobrze by było sprzedać też twój dom, mamo…
– A co będzie ze mną?

Przeraziłam się, że córka chce mnie umieścić w jakimś domu starców i niecierpliwie czekałam na jej odpowiedź.
– Zamieszkasz z nami, mamo. Będziesz mogła mieć wnuki bliżej siebie i odpoczniesz od ciągłej pracy wokół domu.
Zgodziłam się na propozycję córki, faktycznie coraz gorzej radziłam sobie z obowiązkami i pomyślałam, że dobrze będzie mieć opiekę na stare lata. Córce szybko udało się kupić duże mieszkanie, w którym miałam swój własny pokój i na początku wszystko układało się wspaniale. Pomagałam w obowiązkach, zajmowałam się wnuczką i gotowałam obiady, wydawało mi się, że wszyscy są zadowoleni. Jednak po kilku miesiącach podsłuchałam rozmowę córki z mężem:
– Twoja mama za bardzo wtrąca się w nasze życie, nie smakuje mi jej jedzenie i denerwuje mnie, że nie odstawia rzeczy na swoje miejsce. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam.

Moja córka nie stanęła w mojej obronie, wręcz przeciwnie, dodała swoje żale, a ja nie mogłam udawać, że niczego nie słyszałam.
– Kochane dzieci, jeśli sprawiam aż tyle kłopotu, to może lepiej się wyprowadzę.

Nic nie odpowiedzieli, ale też nie zatrzymali mnie, gdy się spakowałam i wyszłam z mieszkania. Ściskało mnie w sercu, nie miałam już swojego domu i musiałam udać się do drugiej córki.
– Cześć mamo, tak myślałam, że niedługo się zjawisz.
– Tak? A skąd wiedziałaś?
– Dagmara dzwoniła do mnie kilka dni temu i zaproponowała, żebym przyjęła cię pod mój dach. Myślałam, że wyjaśniłam jej, że nie mam tutaj warunków, ona ma większe mieszkanie.

Zrozumiałam, że córka nie ma zamiaru mnie przyjąć, więc nic nie powiedziałam, tylko wyszłam i udałam się na przystanek autobusowy, by pojechać na moją wieś. Podeszłam pod swój dawny dom i zobaczyłam na podwórku mężczyznę w średnim wieku. Musiałam tak stać zbyt długo, bo w końcu do mnie podszedł i zapytał kogo szukam. Opowiedziałam mu, że w tym domu się wychowałam, a potem wylałam z siebie cały żal do moich córek. Wtedy mężczyzna powiedział mi, że kupił ten dom dla swoich rodziców, ale stracił niedawno ojca i mama została sama. Zaproponował, bym zamieszkała z nią, by nie czuła się samotna. Jego praca wymagała częstych wyjazdów służbowych i nie był w stanie sam zapewnić mamie towarzystwa. Nie miałam dokąd pójść, więc przystałam na jego propozycję, a kiedy poznałam Anielę, nie miałam wątpliwości, że szybko się zaprzyjaźnimy. I tak już od dwóch lat mieszkamy z Anielką razem i wspieramy się na stare lata, a z córkami praktycznie nie utrzymuję kontaktu.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *