Ostatnio pokłóciłyśmy się z córką, a wszystko przez mieszkanie. Nie wiem już, jak mam z nią rozmawiać, bo ciągle lata w chmurach i nie chce zdjąć różowych okularów.
Z jakiegoś powodu zdecydowała, że powinnam oddać jej i jej mężowi swoje dwupokojowe mieszkanie, a oni oddadzą mi to, w którym mieszkają teraz, jest ono mniejsze – jednopokojowe. Sami nie rozwiążą tego problemu i czekają na jałmużnę z mojej strony.
Nie obiecałam jej żadnej wymiany, bo mam własne plany dotyczące nieruchomości, pozwoliłam mojej córce i zięciowi wprowadzić się na jakiś czas do mojego jednopokojowego mieszkania, ponieważ planowałam je za jakiś czas wynająć, aby mieć dodatkowe dochody. Justyna przysięgała, że za rok lub dwa odłożą pieniądze, wezmą kredyt i się wyprowadzą, ale jak mówią, nie ma nic bardziej trwałego niż tymczasowe.
W moim jednopokojowym mieszkaniu mieszkają od 6 lat, nie żyją w biedzie, ale pozwalają sobie na wszystko, czego dusza zapragnie. Przez lata nic nie odłożyli i byłoby lepiej, gdyby zainwestowali zarobione pieniądze w kredyt, a marnowali je na wszelkiego rodzaju bzdury.
Moje dwupokojowe mieszkanie i to jednopokojowe mieszkanie, w którym obecnie mieszka rodzina mojej córki, są zarejestrowane na mnie. Wpuściłam ją do tego mieszkania dobrowolnie, ale uprzedziłam, że nie mam zamiaru darować jej nieruchomości. Jest to środek tymczasowy i sami muszą myśleć o przyszłości.
Najwyraźniej moja córka uznała, że to takie żarty i od razu się rozluźniła, a mi nie podoba się ten układ. Dopóki pracuję, nie ma problemów, ale jak tylko przejdę na emeryturę, potrzebuję dodatkowego dochodu, więc planuję wynająć to jednopokojowe mieszkanie.
Rodzice zięcia pomagają młodej rodzinie z jedzeniem i pieniędzmi, więc na co oni wydają wszystkie swoje pieniądze? Wiem, że nie mają żadnych oszczędności, bo żyją dniem dzisiejszym.
Szczerze mówiąc mam z córką taki kontakt, że nie mogę na nią liczyć. Zamierzam zatrudnić pielęgniarkę, gdy tylko zajdzie taka potrzeba, bo Justyna nie chce mi nawet zrobić zakupów spożywczych.
Młodzi nie zamierzają się przeprowadzać i planują wziąć samochód na kredyt, ale nie martwią się o dach nad głową. Ostatnio moja córka powiedziała, że jest w ciąży, ponadto oczekuje, że z radością zamienię się z nimi mieszkaniami. Co jeszcze?
Kiedy powiedziałam córce, że nie może liczyć na moją pomoc finansową, jak również na dwupokojowe mieszkanie, od razu zmieniła wyraz twarzy. Chce mną manipulować dzieckiem, ale ja się na to nie nabiorę.
Zrobiłam w życiu wiele dobrego dla mojej córki, więc teraz mam pełne prawo myśleć o sobie. Nawet z tym mieszkaniem… Zamiast wdzięczności wciąż dostaję wyrzuty. Najwyraźniej moja córka nie rozumie, że tymczasowo rozwiązałam ich problem mieszkaniowy, a oni sami muszą zadbać o stałe mieszkanie, żeby mieszkać w nim spokojnie z małym dzieckiem. Nie wiem co robić, bo przecież nie wyrzucę ich na próg…