Małgosia nie była kochana, zwłaszcza przez ojca, był przeciwny narodzinom dziewczynki. On i jego żona pracowali na farmie za grosze, nie było pieniędzy, ale Milena nie mogła dokonać aborcji. Przeklinał ją przez długi czas, bo piąte dziecko było w ich rodzinie nie potrzebne.
Michał nawet nie przyszedł do szpitala położniczego do swojej żony. Płakała przez długi czas, a potem poprosiła męża innej pacjentki, aby odwiózł ją i jej córeczkę do domu ze szpitala.
Stosunek ojca do Małgosi nie zmienił się od lat i po prostu ignorował swoją córkę, chociaż dobrze traktował inne dzieci. Dziewczynka nie rozumiała, dlaczego tata bawi się z braćmi i siostrami, tylko na nią krzyczy. Denerwowała wszystkich w tej rodzinie oprócz mamy.
Pewnego dnia mama i Marysia poszły na pole, pasły tam krowy. Nagle rozległ się grzmot i zaczęła się burza, krowy przestraszyły się i uciekły. Milena z córką zaczęły ich ganiać i Milena została porażona piorunem, upadła na ziemię i nie poruszyła się. Bez względu na to, jak córka próbowała przywrócić ją do życia, nie dawała żadnych oznak, że żyje.
Kiedy Marysia wróciła do domu bez krów i matki, ojciec ją zaatakował. Zaczął ją bić, mimo że dziecko trzęsło się ze strachu. Gdyby nie jej brat, może zabiłby ją na śmierć.
Dziewczyna była we mgle, bo zawsze chroniła ją mama, a teraz jej nie ma. Nawet bracia i siostry zaczęli się na nią rzucać i powtarzać, że jej matka urodziła ją niepotrzebnie, dziewczynka płakała i nie rozumiała, dlaczego wszyscy traktowali ją tak niesprawiedliwie.
Po śmierci jej mamy było jeszcze gorzej, a pewnego dnia przyszedł do niej ojciec i powiedział:
– Przygotuj się, jedziemy do miasta!
– Ale po co?
– Nie mogę was wszystkich wykarmić, będziesz mieszkać w szkole z internatem.
– Tato, nie wysyłaj mnie nigdzie, nie zjem za dużo! – Powiedziała Marysia.
– Zdecydowałem wszystko, idź się przygotować.
Ojciec okłamał córkę i oddał ją tak naprawdę do domu dziecka, ale co zaskakujące, Marysia żyła lepiej w sierocińcu. Było pyszne jedzenie, ciepło i nikt się nie obrażał. Przez całe 10 lat ojciec przyszedł tylko kilka razy, chociaż mało co mówił i nie chciał na nią patrzeć.
Po ukończeniu studiów dziewczyna postanowiła odwiedzić swoją rodzinną wioskę, choć wiedziała, że nie jest tam mile widziana. Miała jednak nadzieję, że rodzina się zmieniła, ale niestety nie.
– Po co tu przyszłaś? Myślisz, że nie wiemy, że mama zmarła przez ciebie. Wynoś się stąd! – Krzyknęły siostry.
– Nie jestem temu nic winna! Uderzył w nią piorun. Dlaczego wszyscy tak bardzo mnie nienawidzicie? – Usprawiedliwiła się .
Ojciec też nie był zadowolony ze spotkania. Kazał jej wyjść i nigdy nie wracać pod drzwi tego domu. Marysia poszła na cmentarz i płakała przy grobie matki, była urażona, ponieważ los był dla niej zbyt okrutny.
Potem wsiadła w pierwszy autobus i pojechała do centrum dzielnicy. Kiedy dotarła na stację, usiadła na ławce i zalała się łzami z beznadziejności.
– Kto cię skrzywdził? – Zapytał nieznany mężczyzna.
– Życie… nie mam dokąd pójść… – odpowiedziała.
– Rozumiem, chodź ze mną. Nie martw się, nie zrobię nic złego. Chodźmy coś przekąsić do kawiarni, a potem wymyślimy, jak mogę ci pomóc.
10 lat później, Marysia i Piotrek obchodzili 10 rocznicę ślubu. Kobieta nie mogła uwierzyć, że jej życie tak bardzo się zmieniło, a ten dobry mężczyzna przywrócił jej wiarę w ludzi i dał jej bezgraniczne szczęście, do szaleństwa kochała jego i swoje dzieci.
Marysia nie utrzymywała kontaktu z rodziną, ale pewnego dnia otrzymała telefon od siostry, że jej ojciec umiera. Razem z mężem postanowili go odwiedzić i mimo urazy córka chciała pożegnać się z ojcem.
Kiedy Marysia i jej mąż przyjechali na wieś, siostry z zainteresowaniem przyglądały się jej i Piotrkowi. Szeptały zazdrośnie, a nawet próbowały z nim flirtować.
– Nawet nie myśl o żadnym spadku! Nie ma tu nic dla ciebie! – Starsza siostra ją zaatakowała.
– Gdzie jest ojciec? Przyjechałam tu do niego, a nie po jego spadek.
Ojciec nie od razu rozpoznał córkę, on przez lata bardzo się postarzał, a Marysia stała się ładniejsza. Widząc ją na progu, jego oczy zabłysły łzami.
– Dziękuję, że przyjechałaś. Często śnię o twojej mamie, a ona jest na mnie zła, że cię zostawiłem. Rozumiesz, nigdy cię nie kochałem i to przez często się kłóciliśmy, ponieważ uważałem, że jesteś zbędna. Chcę prosić o przebaczenie, abym mógł odejść z czystym sumieniem. Napisałem testament, nie zapomniałem w nim wspomnieć o tobie.
– Tato, ja nic nie potrzebuję. Pomimo twojej niechęci, zawsze cię kochałam i próbowałam znaleźć usprawiedliwienie dla twoich działań. Mogę zabrać Cię do dobrego lekarza, co ci jest?
– Starość… Bardzo bolą mnie nogi, a w okolicy nie ma dobrego lekarza.
Piotrek nalegał, aby zabrali ze sobą teścia i pokazali go lekarzom. W mieście szybko trafił do szpitala, gdzie przepisano mu skuteczne leczenie, więc wkrótce wstał i odzyskał siły.
– Córko, dzisiaj śniła mi się moja żona. Po raz pierwszy uśmiechnęła się do mnie, zamiast się złościć, wybacz mi jeszcze raz. Byłem zazdrosny o twoją mamę, którą kochałem nad życie. Przepraszam, córko, ja też zawsze cię kochałem, po prostu okrywałem się dumą. – Podczas kolejnego spaceru przyznał ojciec.
-Tato, teraz wszystko będzie dobrze. Możesz zostać u nas, w domu starczy miejsca dla wszystkich.
Wreszcie ich relacja wyglądała tak jak powinna wyglądać. Tylko siostry były wściekłe na Marysię, na którą ojciec postanowił przepisać wszystko co ma, w końcu to ona zadbała jako jedyna o jego zdrowie…