Z Marią byliśmy kolegami z klasy. Poznaliśmy się w szkole. Nasi rodzice nie bardzo wierzyli w nasze uczucia. Mówili, że po ukończeniu szkoły pójdziemy każdy w swoją stronę. W pewnym sensie mieli rację, ale nie do końca.
Po szkole rozstaliśmy się. Zostaliśmy pochłonięci przez życie studenckie. Ja dostałem się na Wydział Architektury, a Maria postanowiła zostać projektantką wnętrz. Wiele lat później spotkaliśmy się przypadkiem i nasze uczucia znów zapłonęły. Wkrótce wzięliśmy ślub.
Nasze małżeństwo zawsze było pełne miłości i zrozumienia. Z wielką radością wracałem codziennie do domu, gdzie czekała na mnie moja ukochana żona. Maria dała mi wspaniałą córkę, której nadaliśmy imię Antonina. Wszystko w naszym życiu było cudowne. W szóstym roku naszego małżeństwa zostałem wysłany na rok w podróż służbową. Bardzo ciężko zniosłem tę rozłąkę i nie mogłem się doczekać powrotu do domu.
Po powrocie czułem, że coś w naszej rodzinie zmieniło się. Maria była jakaś przygnębiona, nerwowa i drażliwa. Jeden z moich przyjaciół szepnął mi kiedyś, że moja żona mnie zdradza. Oczywiście nie wierzyłem w to, ale wątpliwości targały moją duszą.
Pewnego dnia, po pracy, wracałem zupełnie inną trasą i przypadkowo wpadłem na moją żonę. Maria szła z dziecięcym wózkiem, w którym znajdowała się mała dziewczynka. To właśnie wtedy wyznała mi wszystko.
Okazało się, że rzeczywiście mnie zdradzała, bardzo tego żałowała. Był to jakiś przelotny, jednorazowy romans, przez który zaszła w ciążę. Nie mogła pozbyć się dziecka ani oddać go do domu dziecka, więc wysłała dziecko do ciotki. Odwiedzała je mniej więcej raz w tygodniu i dawała ciotce pieniądze na utrzymanie dziecka.
Bardzo bała mi się do wszystkiego przyznać, myślała, że jej nie wybaczę i nie przyjmę dziecka. Oczywiście na początku wszystko było trudne. Po prostu nie mogłem sobie poukładać w głowie tej sytuacji. Ale przemyślałem to trochę i zdecydowałem, że nie chcę stracić żony, więc teraz Paulinka mieszka z nami.