Z moim byłym mężem poznaliśmy się na placu zabaw. Moja koleżanka zabrała tam swojego syna, a ja dotrzymywałam im towarzystwa. Podszedł do nas młody mężczyzna i zapytał: „Dziewczyny, czy mogłybyście mi powiedzieć, gdzie jest bar mleczny?? Koleżanka powiedziała mu, jak tam dojść, a ja postanowiłam go wyśmiać: „Taki młody i już jest tatą.” „Ja nawet nie mam dziewczyny” – zawstydził się. Tak właśnie się poznaliśmy. Pracował jako majster budowy w dużej firmie. Spotykaliśmy się przez dwa lata, zanim postanowiliśmy wziąć ślub cywilny.
Pięć lat później urodziłam córkę. Mój mąż, zainspirowany narodzinami naszego dziecka, zaczął intensywnie pracować i szybko wspinać się po szczeblach kariery. Kiedy nasza córka skończyła rok, został dyrektorem firmy. Niestety, był to początek końca naszego życia rodzinnego.
Pewnego dnia na plac zabaw, na którym poznałam mojego męża, przyszli robotnicy i zaczęli go rozbierać.
– Robicie miejsce na nowy plac zabaw? – zapytałam ich.
– Zbudujemy nowy na podwórku sąsiedniego domu. Ten po prostu rozbierzemy. – odpowiedział jeden z nich.
Postanowiłam zapytać męża, co się dzieje. Zadzwoniłam do niego:
– Na tym miejscu będzie sklep.
– Jaki sklep?! Przecież to plac zabaw dla dzieci! Poznaliśmy się tutaj! Zapomniałeś?
– Przepraszam, jestem zajęty. Porozmawiamy w domu. – powiedział i rozłączył się.
W domu tego wieczoru dałam mu popalić. Ale on powiedział, że zrobi tak, jak postanowił i położył się do łóżka. Ja usiadłam i napisałam petycję, żeby nie burzyć naszego placu zabaw.
Tydzień później mąż wrócił do domu zszokowany:
– Czyś ty oszalała? – krzyczał – Przez ciebie wywalą mnie z pracy!
Dwa dni później został usunięty ze stanowiska, a następnie zwolniony. Zdałam sobie sprawę, że to ja byłam winna wszystkim nieszczęściom mojego męża. Nie mogłam jednak niczego zmienić. Prosiłam go o przebaczenie. Nie uratowało to jednak naszej rodziny. Kilka tygodni później spakował swoje rzeczy i odszedł ode mnie.