Spotykaliśmy się z Bartkiem od trzech lat i w końcu postanowiliśmy się pobrać. Zaraz po ślubie wynajęliśmy małe mieszkanko. Oboje pracowaliśmy i zaczęliśmy myśleć o wzięciu kredytu hipotecznego ale nasze plany zmieniła niespodziewana ciąża. Oczywiście chcieliśmy mieć dzieci ale dopiero po kilku latach, kiedy dorobimy się mieszkania. No ale trudno, stało się. Kiedy rodzice Bartka dowiedzieli się o rychłych narodzinach wnuka, postanowili zrobić nam prezent.
Teściowie kupili sobie dom za miastem a nam postanowili sprezentować swoje trzypokojowe mieszkanie. Rodzice męża są zamożni, sami zapłacili za remont, kupili nowe meble i sprzęty. Niczego z nami nie konsultowali ale byliśmy im bardzo wdzięczni za tak hojny prezent. Z radością wprowadziliśmy się do naszego nowego mieszkania, nie podejrzewając zupełnie co nas czeka.
Teściowie przyjeżdżają do nas kilka razy w tygodniu i wprowadzają swoje porządki. Matka Bartka grzebie w naszych szafach, piwnicy, dosłownie wszędzie. Nie ma dla niej żadnych barier prywatności. Czuję się, jakbym nie przebywała w swoim domu a była w gościach. Wchodzą do nas nawet wtedy, kiedy nie ma nas w domu. Nie mogę dosłownie zostawić przysłowiowej szklanki w wybranym przez siebie miejscu, bo za chwilę teściowa i tak posprząta po swojemu. Wyrzucają rzeczy, które uważają za niepotrzebne, a my szukamy ich godzinami. W końcu mąż pokłócił się ze swoim ojcem, bo ten wyrzucił “przypadkowo” jego dokumenty z pracy. była taka awantura, że nie odzywaliśmy się z nimi przez miesiąc. Teraz zastanawiamy się, jak sprawić, by oddali nam klucze od naszego domu.