Basia weszła do domu i zamknęła drzwi. W domu już na nią czekał mąż, Bartek. Zanim zdążyła zdjąć kurtkę i buty, usłyszeli pukanie do drzwi.
– To ona, nie otwieraj! – powiedział błagalnie Bartek.
– Muszę otworzyć, widziała mnie na klatce. – odpowiedziała z rezygnacją Basia. – postaram się jej szybko pozbyć.
Basia otworzyła drzwi i, tak jak się spodziewała, zobaczyła za nimi Martę. Marta do niedawna mieszkała w mieszkaniu obok nich wraz z matką. Miesiąc temu jej mama zmarła i kobieta została sama. Była starsza od Basi o siedem lat i nigdy nie była zamężna. Czasami pomagała Basi i Bartkowi w przypilnowaniu ich syna, kiedy oni musieli gdzieś wyjść razem. Owszem, pomagała im, za co byli jej wdzięczni, ale była też bardzo namolna.
Marta przychodziła do nich codziennie pod wieczór. Basia marzyła o tym, żeby po powrocie z pracy usiąść z mężem na kanapie i obejrzeć jakiś film, lub zwyczajnie w milczeniu odpocząć. Niestety ich sąsiadka miała inne plany. Przychodziła i ciągle na coś narzekała. Bartek miał ochotę wreszcie się z nią rozmówić, bo zaczęła w nim wzbudzać mordercze instynkty. Basia również była zmęczona jej towarzystwem, jednak było jej także trochę żal tej samotnej kobiety, która niedawno straciła matkę. W końcu Bartek wpadł na genialny pomysł. Bartek miał w pracy kolegę, który wiecznie był niezadowolony z życia, przez co nie był zbyt lubiany. Postanowił zorganizować kolację, na którą zaprosi zarówno kolegę, jak i sąsiadkę. Basia zgodziła się na jego plan, widząc do czego zmierza jej mąż.
Marta była zaskoczona zaproszeniem na kolację. Podobnie było z Romkiem, który zdziwił się jeszcze bardziej, ponieważ nie utrzymywał z Bartkiem koleżeńskich kontaktów. Basia przygotowała pyszne jedzenie i przekąski i wkrótce zjawili się goście. Rozmowa niezbyt się kleiła, częściej panowało milczenie niż rozmowa. Sytuacja była dosyć niezręczna do momentu, w którym usłyszeli w telewizji, że ceny paliw znowu pójdą w górę.
– Złodziejstwo! Płace minimalne a ceny ciągle idą w górę! – zapieklił się Romek.
– Masz rację! Teraz stówa w sklepie nic nie znaczy! To kpina! – przyznała mu rację Marta.
I tak się zaczęło. Marta zaprosiła Romka na kawę. Okazało się, że mają podobne gusta filmowe. Zaczęli się umawiać na wspólne oglądanie ulubionych seriali. Dni mijały, Marta i Romek spotykali się już regularnie a wkrótce Romek czekał na Bartka przed klatką i razem szli do pracy. Po drodze Bartek musiał wysłuchiwać, jaką to idealną kobietą jest Marta. A Marta nie miała już czasu, żeby wpadać do nich codziennie.
Minęło kilka miesięcy. Pewnego wieczora ktoś zapukał do drzwi. Kiedy Basia otworzyła zobaczyła Martę i Romka. Wystraszyła się, że teraz oboje zaczną ich co wieczór nachodzić. Jednak się myliła.
– Przyszliśmy się pożegnać. – powiedział Romek. – postanowiliśmy się przeprowadzić do innego miasta. Wyjeżdżamy za dwie godziny. Przepraszamy, że mówimy Wam o tym tak późno ale jakoś nie mieliśmy czasu.
Romek i Marta nie mieli pojęcia, jak bardzo ta informacja ucieszyła małżeństwo. Oczywiście cieszyli się również odnalezionemu, dzięki ich interwencji, szczęściu.