Mam na imię Andrzej, swoją żonę Kasię poznałem dwa i pół roku temu. Miałem wtedy 25 lat, a Kasia miała 18 lat. Poznaliśmy się zupełnie przypadkowo. Szła z wózkiem w parku i wpadła nim na mnie.
Najpierw zacząłem przepraszać, bo w końcu ja też szedłem i nie rozglądałem się. W moim życiu wtedy wydarzyło się dużo, bo wcześniej zerwałem z ukochaną, zostawiła mnie dla innego bogatego mężczyzny.
Kasia uśmiechnęła się i również poprosiła o przebaczenie, a ja odwzajemniłem jej uśmiech i powiedziałem:
– Przepraszam! To wszystko moja wina! Nie rozglądałem się, mam na imię Andrzej.
– Cześć! A ja mam na imię Kasia! W porządku, to ja byłam nieuważna.
– To chłopiec czy dziewczynka?
– Dziewczynka!
– To jest twoja córka?
– Nie, to moja siostra, w końcu mam dopiero 18 lat. Nie mogę być matką tego dziecka.
Porozmawialiśmy z Kasią, a potem się pożegnaliśmy, bardzo ją polubiłem i nie mogłem o niej zapomnieć, była taka skromna i taka piękna.
Zacząłem ciągle chodzić do parku w nadziei, że znów ją tam spotkam i po dwóch tygodniach miałem szczęście, zobaczyłem ją.
Rozmawialiśmy przez trzy godziny, a potem jej matka zadzwoniła i zaczęła przeklinać:
„Kaśka! Nadszedł czas, aby dziecko zjadło! Gdzie Ty jesteś?”
Tym razem wymieniliśmy się numerami telefonów. Sześć miesięcy spotkaliśmy się, a potem się pobraliśmy.
A półtora roku później Kasia urodziła mojego syna Antosia, byłem taki szczęśliwy, robiłem wszystko, aby mój syn i moja żona mieli wszystko.
Aż pewnego dnia przyszła do mnie teściowa, a w tym momencie żony nie było w domu, spacerowała z synem po parku. Teściowa przyszła do mnie ze swoją najmłodszą córką. W tym czasie sprzątałem mieszkanie, a teściowa powiedziała mi:
– Muszę z tobą porozmawiać. Tak dalej być nie może. Musisz znać prawdę!
– Prawdę o czym?
– Nie wiem, od czego zacząć. Ale powinieneś wiedzieć, że Natalka nie jest moją córką, to jest córka Kasi.
-Co?! Natalka jest córką Kasi? I dowiaduję się o tym dopiero dwa lata po naszym ślubie?! To znaczy, przez ponad dwa i pół roku wszyscy mnie oszukiwaliście!
Nie wiem co mam teraz zrobić z tą prawdą. Nie wiem, czy wybaczę mojej żonie, ale przede wszystkim martwię się o syna, bo nie chcę pozbawić go ojca. Co powinienem zrobić?