Jesteśmy z żoną małżeństwem od dwóch lat, mieszkamy w trzypokojowym mieszkaniu mojej teściowej i jak każda młoda rodzina oszczędzamy na wstępny kredyt hipoteczny. Przed ślubem często słyszałem od znajomych opowieści o teściowej i jakoś się jej obawiałem, ale moja teściowa okazała się słodką i miłą kobietą, która zna swoją wartość. Kiedy przyszłam ją poznać, przyjęła mnie jak członka rodziny, a ja byłam tylko zawstydzona. Teściowa była bardzo towarzyska, prosiła, żebym zwracała się do niej po imieniu.
Zaprzyjaźniłyśmy się więc, ale czasem jej ciągła uwaga zbytnio mi przeszkadzała. Zawsze pod jakimś pretekstem wzywała mnie do swojego pokoju, czy to w celu spróbowania placków, czy też naprawienia półki. Moja teściowa od prawie 15 lat żyje bez męża, ale zawsze miała ogromne grono adoratorów, których zmieniała po kolei. Powiem im, że jestem trenerem w klubie sportowym, mam świetną sylwetkę i rano chodzę do domu w bieliźnie. Teściowa w tym czasie gotuje śniadanie i patrzy na mnie. Na jej widok robi mi się niedobrze.
Kilka dni temu teściowa podarowała mi parę modnych kalesonów. Byłem zaskoczony jej prezentem, czy to prawda? Moja żona tylko milczała, gdy jej je podawałem. Wiedziałem, że czasem zdarzają się relacje między zięciem a teściową, ale nie pociągał mnie taki obrót sprawy. Kiedy następnego dnia moja żona wróciła z pracy, wezwałem ją do siebie na poważną rozmowę. „Czy zachowanie twojej matki jest normalne?” zapytałem żonę i opowiedziałem jej o moich przerażających myślach, na co żona zrobiła scenę, broniąc matki i grożąc rozwodem. Trzasnęła drzwiami i wyszła, a ja zostałem tak samo oszołomiony.