Kiedy decydowałam się na dziecko z moim byłym mężem, nie spodziewałam się, że mógłby mnie tak potraktować. Początkowo Michał cieszył się, że zostanie ojcem, zaczął przygotowania i odmalował najmniejszy pokoik w naszym mieszkaniu z myślą o narodzinach syna. Jego radość malała wraz z upływem czasu, a kiedy w siódmym miesiącu mój wygląd zmienił się drastycznie i ważyłam 30 kilogramów więcej niż przed ciążą, nagle stwierdził, że nie będzie spał ze mną w jednym łóżku.
Było mi przykro, widziałam jego oceniający wzrok, a nawet obrzydzenie, gdy na mnie patrzył. Płakałam nocami i zastanawiałam się dlaczego Michał przestał okazywać mi miłość. Jeszcze przed porodem zostałam sama i dopiero po kilku miesiącach dowiedziałam się, że Michał zaczął spotykać się z moją kuzynką, Olą, która była bardzo do mnie podobna, ale młodsza i szczuplejsza. Nigdy za nią nie przepadałam, ale nie rozumiem jak mogła mi zrobić coś takiego.
Michał kazał mi się wyprowadzić i nie chciał przyznać się do dziecka. Nie miałam zamiaru się z nim kłócić, złożyłam pozew o rozwód i postanowiłam o nim zapomnieć. Zamieszkałam z rodzicami, którzy bardzo pomogli mi w pierwszych miesiącach życia synka. Zanim Filipek skończył rok, miałam już nowego partnera, który doskonale spełniał się w roli męża i ojca. Urodziłam drugiego synka i stworzyliśmy cudowną rodzinę.
Gdyby nie to, że Michał ożenił się z moją kuzynką, pewnie udałoby mi się go unikać, ale niestety wciąż spotykaliśmy się przy okazji niektórych rodzinnych uroczystości, ale nie rozmawialiśmy ze sobą. Formalnie ojcem Filipka jest mój obecny mąż, więc nie mam potrzeby kontaktu z Michałem. Niedawno dowiedziałam się, że mój były mąż rozwiódł się z Olą i zostawił ją samą z dzieckiem, widocznie to jakiś jego sposób na życie… Może bym się cieszyła z jej losu i pomyślała, że karma wraca, ale w rzeczywistości bardzo jej współczuję, ponieważ kilka miesięcy temu urodziła niepełnosprawnego synka.
Około tydzień po tym, jak dotarła do mnie informacja o tym, że Michał opuścił Olę, skontaktował się ze mną i chciał do mnie wrócić. Pytał nawet co u naszego syna i wydawał się przejęty. Szkoda, że nie zapytał o Filipa ani razu przez ostatnie trzy lata… Wyjaśniłam mu dosadnie, że nie potrzebujemy go w naszym życiu oraz to, że Filip ma już ojca. Nie omieszkałam także wyrazić swojego oburzenia jego postawą w związku z porzuceniem niepełnosprawnego dziecka. Nie odpowiedział nic na moje słowa, ale nie próbował się już więcej kontaktować.