Wychowałem się w małej wiosce na Podkarpaciu, skąd mam wiele dobrych wspomnień, ale odkąd pamiętam, chciałem się stamtąd wyrwać. Pamiętam, że było nam ciężko, jednak rodzice starali się jak tylko mogli, byśmy z siostrą nigdy nie czuli głodu i jestem im za to niezmiernie wdzięczny. Niestety trud utrzymania rodziny odbił się sporym echem – mieliśmy jedzenie, ale brakowało nam zwykłej, codziennej rozmowy, która stworzyłaby bardziej rodzinną atmosferę między nami. Wynikało to zapewne z tego, że rodzice ciągle byli w pracy lub w polu, dlatego nie mam im tego za złe.
Gdy tylko skończyłem szkołę średnią, wyjechałem na studia do Gdyni, koniecznie chciałem studiować Transport morski i nie wyobrażałem sobie zdobyć dyplomu na innej uczelni niż Uniwersytet Morski. Miałem daleko do domu, dlatego bardzo rzadko odwiedzałem rodzinę, ale widzieliśmy się w każde wakacje i święta. Po studiach zdobyłem dobrą pracę w zawodzie i poznałem moja obecną żonę, z którą mam dwoje dzieci. Niestety mojej młodszej siostrze nie powiodło się tak dobrze i została w rodzinnej wsi.
Magda wyszła za miejscowego rolnika i zamieszkała wraz z nim w naszym domu po rodzicach, którzy zmarli dwa lata temu na Covid. Z uwagi na moją pracę, nie odwiedzałem siostry, kontaktowaliśmy się jedynie telefonicznie i czasem ona przyjeżdżała z dzieckiem do nas na wakacje, zostawiając męża w domu. Zawsze, gdy pytałem co u nich słychać, odpowiadała, że wszystko jest w porządku i opowiadała mi jak cudownie im się wiedzie, a ja nie miałem podstaw, by sądzić, że jest inaczej.
Niedawno postanowiłem, że zrobię jej niespodziankę i wybrałem się na Podkarpacie. Szefowie wysłali mnie na szkolenie w Warszawie i stwierdziłem, że wezmę kilka dni wolnego, by odpocząć. Prosto ze stolicy pojechałem do siostry, a kiedy tam dotarłem, miałem wrażenie, jakby czas się zatrzymał – dom wyglądał tak samo źle, jak go zapamiętałem (a może jeszcze gorzej). Magda nie zrobiła żadnego remontu, choć okna i dach same się prosiły o wymianę. Poczułem się oszukany, siostra przez te wszystkie lata mnie okłamywała i wcale nie wiodło jej się tak dobrze, jak mówiła.
Gdy do domu wszedł mój szwagier, ledwie mnie poznał. Zjadł kolację i poszedł spać bez słowa – ewidentnie czuć było od niego alkohol. Mój siostrzeniec przywitał mnie radośnie, ale w jego oczach zauważyłem strach na widok ojca. Nigdy nie zapomnę tego obrazu, chciałem od razu zabrać stamtąd Magdę i Krzysia, ale moja siostra cały czas upierała się, że jest w porządku. Delikatnie namawiałem ją podczas kilku dni pobytu tam, by rozwiodła się z mężem i wyrzuciła go z domu, ale ona nie chciała słuchać.
Gdy wyjeżdżałem, słyszałem jak siostra kłóci się z mężem z mojego powodu i było mi jej żal. Wróciłem do domu, opowiedziałem wszystko mojej żonie i wspólnie próbujemy wymyśleć jakiś sposób, by pomóc Magdzie i Krzysiowi. Niestety, póki ona sama nie będzie chciała tej pomocy, nic nie możemy zrobić.