Mój jedyny syn zerwał kontakt z ojcem, który ma już nową rodzinę i inne dzieci. Bierze on bardzo mały udział w życiu naszego syna, płaci tylko alimenty. Mieszkamy w dwupokojowym mieszkaniu. Syn zajmuje sypialnię, a ja w salon. Przychodzę do domu tylko spać, bo cały dzień jestem w pracy. Syn ma 18 lat, miał już wcześniej dziewczyny, ale teraz jedna dziewczyna często przychodzi do nas w gości i zostaje na dłużej.
Na początku zauważałam tylko ślady jej obecności, ale teraz zaczęła nocować u nas. Rozumiem to wszystko, ale sprawa jest inna. Jedzenie, które wcześniej starczało nam na trzy dni, teraz znika w jeden. Syn ciągle mówił, żebym kupiła w sklepie coś słodkiego i smacznego. Nasze rachunki za wodę i prąd wzrosły. Syn zamierza iść na studia. Ja też pracuję, żeby móc zapłacić za jego naukę. A tutaj muszę płacić prawie dwukrotnie więcej za media.
Postanowiłam porozmawiać z synem, wyjaśnić mu, ale on źle zareagował. Po raz pierwszy w życiu krzyknął na mnie i groził, że odejdzie z domu. Powiedział też, że nie chce iść na studia, bo kocha swoją dziewczynę i chce pracować, żeby utrzymać rodzinę. Jestem całkowicie zdezorientowana.
Rozumiem, co to znaczy pierwsza miłość, ale co mam zrobić? Pracowałam, oszczędzałam, poświęciłam wszystko dla syna, a on nic nie chce. Bez wykształcenia i dyplomu kim on będzie, kto go zatrudni? Czy ta dziewczyna nie rozumie, że jest na złej drodze? Zastanawiam się, czy może porozmawiać z jej rodzicami, wyjaśnić im sytuację? Obawiam się, że stracę syna na dobre. A co jeśli nie poprą mnie, nie posłuchają, a nawet mnie wyrzucą z ich domu?
Dlaczego dzieci są takie głupie i niewdzięczne?