Kiedy nazwałem chłopca „chorym”, jego matka zaczęła wrzeszczeć jak szalona. Miałem jednak swoje powody.

Podróżowanie transportem publicznym nie należy do przyjemnych i wybieram jazdę autobusem tylko w wyjątkowych sytuacjach. Niestety zepsuł mi się samochód, a obiecałem synowi wycieczkę do muzeum zabawek w stolicy, więc zdecydowałem się na tę dwugodzinną podróż. Miałem już pewne doświadczenia i wiedziałem, że muszę się przygotować na wszystko… Miałem nadzieję, że chociaż synowi się spodoba, gdyż nieczęsto miał okazję jeździć autobusem.

Wsiedliśmy do autobusu i zajęliśmy miejsca niedaleko wyjścia. Mój syn założył słuchawki, a ja otworzyłem książkę z nadzieją, że chociaż w ten sposób wykorzystam czas. Za nami siedziała podobna para – matka z synem mniej więcej w wieku mojego dziecka i zaraz po tym jak autobus ruszył, oboje zaczęli natarczywie kopać i popychać oparcia naszych siedzeń, powodując, że podróż od pierwszych chwil była nieprzyjemna. Odwróciłem się i poprosiłem, by przestali to robić, ale moje słowa nie przyniosły efektu. Za drugim razem po prostu posłałem kobiecie gniewne spojrzenie, a ona przytuliła syna i powiedziała do niego.

– Synku, nie bój się, ten pan to jakiś szaleniec. Musimy siedzieć w bezruchu, bo zrobi nam krzywdę.
Nie wierzyłem w to, co usłyszałem… Oczywiście, poczułem się skrępowany, ale nie mogłem pozwolić, by ktoś w ten sposób wyrażał się o mnie do swojego dziecka. Mój syn był równie zaskoczony, co ja – okazało się, że przestał słuchać muzyki i był świadkiem całej sytuacji. Moje dziecko jest dobrze wychowane, ale widziałem jaki był zirytowany, gdy chłopiec siedzący za nim od kilkudziesięciu minut miarowo kopał w jego fotel.

Postanowiłem nad tym zapanować i spróbować wyjaśnić Jankowi sytuację: „Synu, ten chłopiec na pewno jest chory, skoro tak się zachowuje i nie rozumie co do niego mówię. Chorych ludzi trzeba traktować inaczej niż innych, należy mieć do nich więcej cierpliwości”. Wtedy matka, siedząca za mną, zaczęła na mnie wrzeszczeć, mówiąc, że jestem kretynem i nie mogę obrażać jej dziecka. Co mogłem zrobić? Aby jakoś usprawiedliwić zachowanie tej kobiety w oczach mojego syna, opowiedziałem historię o niej, mówiąc, że również jest chora. Może nie powinienem tak mówić, ale naprawdę ciekawie bawiliśmy się w komunikacji publicznej, a mówią, że to nudne…

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *