Kamila i Łukasz byli szczęśliwi – w końcu zostali rodzicami. Przez pierwsze 8 lat wszystko było dobrze, ale wkrótce u córki zdiagnozowano poważną chorobę genetyczną. Najprawdopodobniej na jej „przebudzenie” wpłynął stres, ponieważ dziewczyna właśnie poszła do szkoły. Łukasz nie zamierzał włóczyć się po szpitalach i uczestniczyć w leczeniu swojej córki, więc umył ręce i opuścił rodzinę. I jak się okazało, od dawna miał już młodą kochankę.
Kamili to nie obchodziło. Miała jedno zmartwienie – jak wyleczyć córkę. Dopiero teraz dziecko bardzo boleśnie martwiło się odejściem ojca, a nie mogła się denerwować, bo w takich momentach choroba postępowała. Dziecko obwiniało się o wszystko, ale nikomu o tym nie powiedziało.
Matka walczyła o życie swojej córki, ale aby zwalczyć chorobę, konieczne było poznanie źródła jej występowania. W rodzinie kobiety nie było takich dolegliwości, ale wujek Łukasza chorował na coś podobnego.
Milena zwróciła się do teściowej, ale milczała i nie odbierała od niej telefonów. A potem stwierdziła, że jej brat nie chorował na nic, z wyjątkiem przeziębienia. Ale synowa zdecydowanie pamiętała wuja swojego byłego męża i miał identyczne objawy. Przesłuchanie nie przyniosło jednak rezultatu, bo teściowa zaprzeczyła:
„To nie nasze złe geny! Cała nasza rodzina jest zdrowa! To u Ciebie z rodziny są na to chorzy. A poza tym nie jestem pewna, czy mój Łukasz jest jej ojcem!”
Nie dość, że nie chcieli pomagać w leczeniu, to jeszcze wątpili w ich związek. Ale nic… Kochająca mama sama sobie ze wszystkim poradzi, żeby tylko jej dziecko było zdrowe i szczęśliwe.