Kiedy nadszedł dzień moich imienin, mój mąż postanowił mnie zaskoczyć małym bukietem kwiatów i pudełkiem czekoladek. To było bardzo miłe, ale co zaskoczyło mnie jeszcze bardziej, to fakt, że z tej samej okazji, swojej babci podarował coś cenniejszego. Dowiedziawszy się o tym, byłam zdezorientowana.

Z Michałem żyjemy razem od trzech lat, a w zeszłym powitaliśmy na świecie naszego pierwszego synka. Nasz związek z mężem jest całkiem udany, ale czasami brakuje mu zaangażowania w naszą rodzinę. Zarabia całkiem dobrze, ale na naszą codzienną egzystencję wydaje niewielką część swojego dochodu, za to większą część przekazuje na konto swojej babci. Marysia jest moją imienniczką, ma 65 lat i żyje samotnie. Ma czworo dzieci, ale żadne z nich nie pomaga jej finansowo, tylko mój mąż wciąż ją wspiera. Nie mam nic przeciwko pomocy rodzinie, ale postawa Michała wywołuje we mnie pewne zaniepokojenie. Od samego początku naszego związku mieszkamy w wynajętym mieszkaniu, ale mój mąż w międzyczasie zdążył kupić swojej babci przytulną kawalerkę w nowym budownictwie i wyposażył ją całkowicie.

Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, zaczęłam namawiać męża, abyśmy sami mieli swoje mieszkanie. On jednak stwierdził, że wiele rodzin mieszka latami w wynajętych mieszkaniach i to jest całkiem normalne. Jego odpowiedź mnie zdenerwowała, a nawet doszło między nami do drobnej kłótni. Tymczasem dla swojej babci Michał robi wszystko, co tylko jest w jego mocy. Gdy potrzebuje pomocy, wystarczy, że zadzwoni, a on od razu biegnie jej na ratunek i spełnia wszystkie jej życzenia. Ostatnio na przykład narzekała na swój stary telefon, a mąż kupił jej od razu nowy. Gdy ja wyraziłam swoje życzenie, że potrzebuję nowego telefonu, mąż powiedział: „Po co ci nowy? Wyczyść tylko pamięć, a będzie jak nowy!” To tylko jeden przykład. Czasem babcia ma problem z lodówką, czasem z odkurzaczem, a czasem z kolorem tapety, który nie pasuje do koloru nowej sofy (oczywiście sprezentowanej przez Michała).

Nie chodzi mi o to, że porównuję prezenty, które obie dostajemy od męża (dla swojej babci kupuje złote pierścionki, a dla mnie zestaw garnków), ale to wszystko powoduje napięcia między nami. On także kontroluje każdą wydaną przeze mnie złotówkę, a ja kupuje tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Michał twierdzi, że stara się oszczędzać na prezentach, ale widocznie chodzi mu tylko o prezenty dla mnie… Co przelało czarę cierpliwości? W tym roku na imieniny Marii mąż podarował mi mały bukiet i pudełko czekoladek, a swojej babci opłacił wycieczkę do SPA. Mój prezent był miły, ale czemu taka nierówność? Jesteśmy małżeństwem od prawie trzech lat, a nigdy razem nie pojechaliśmy na wakacje. Zawsze mówił, że to marnotrawstwo pieniędzy.

Nie wytrzymałam i zwróciłam mu uwagę, że też pojechałabym do SPA, a Michał miał „żelazny” argument: „babcia zasługuje na odpoczynek po tylu latach pracy”. Oczywiście, ja też ciężko pracuję, wychowuję nasze dziecko, gotuję, sprzątam i nawet dorabiam, kiedy jest taka potrzeba, a nie mam ani odkurzacza, ani zmywarki. Jednak moje zmęczenie nie jest brane pod uwagę. Mąż krzyknął na mnie, zarzucił mi materializm i pojechał do babci, by złożyć jej życzenia. On uważa się za dobrego wnuka, ale czy zastanowił się, czy jest też dobrym mężem i ojcem? Czemu mam na to przymykać oczy? Tu nie chodzi o pieniądze, ale o to, że dla niego to babcia jest na pierwszym miejscu.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *