Z Grześkiem wzięłam ślub, kiedy byłam z nim w 5 miesiącu ciąży. Był nieco starszy ode mnie, ale ta różnica wieku zupełnie mi nie przeszkadzała. Mieliśmy ze sobą wiele wspólnego i kochaliśmy się nawzajem.
Kiedy poznałam przyszłego teścia, zdałam sobie sprawę, że nie będziemy w stanie się dogadać. Znienawidził mnie od „pierwszego wejrzenia”. Nie chciał być jeszcze dziadkiem, ponieważ chciał korzystać z życia, a nie niańczyć wnuki, tym bardziej, że miał jeszcze drugiego syna, który miał zaledwie 4 lata. Poza tym był pewien tego, że złapałam jego syna na dziecko.
Starałam się tym jednak nie przejmować i powtarzałam sobie, źe przecież to z Grześkiem biorę ślub i z nim będę żyć, a nie z jego ojcem. Co więcej, mieszkaliśmy sami a nie u teścia, bo na szczęście odziedziczyłam po babci mieszkanie. Nie rozmawiałam za często z teściem i w zasadzie mąż jeździł do niego beze mnie.
Po narodzinach córki zaczął się prawdziwy koszmar. Teść zaczęła przychodzić do nas codziennie i zostawiać u mnie swoją córkę, ponieważ on ze swoją młodą kobietą chciał wychodzić, a nie zajmować się dzieckiem. Zawsze się na to zgadzałam, bo nie miałam i tak wyjścia. Dziecko było posłuszne, więc nie było z nim żadnych szczególnych kłopotów. Byłam jednak bardzo zmęczona, ponieważ moja córka była bardzo kapryśna, więc opiekowanie się dwójką dzieci, z czego jedno było nieznośne, po prostu mnie wykańczało.
Pewnego dnia teść przyprowadził do mnie swojego synka z gorączką. Zaczęłam się oburzać, bo sama mam dziecko i karmie piersią, więc co będzie, jak się rozchorujemy?
– Boże, histeryzujesz. Nic Ci nie będzie. Od tego są lekarze i leki – odpowiedział teść.
– To zaopiekuj się swoim synem, wylecz go, a dopiero potem tutaj z nim przychodź. Nie zamierzam ryzykować zdrowia dla Twoich zachcianek – powiedziałam mu.
Nie pamiętam wszystkich słów, które wtedy do mnie skierował, ale zdecydowanie wtedy przesadził. Od razu potem opowiedziałam o wszystkim mężowi, aby miał świadomość o zainstaniałej sytuacji, a ten mnie we wszystkim poparł i stwierdził, że dobrze powiedziałam jemu ojcu.
A teść teraz rozsiewa plotki i mówi wszystkim, że wyrzuciłam go z domu z chorym dzieckiem. Świetnie, co?