Postanowiłam podarować sobie raz w życiu dwa tygodnie wakacji, ale sądząc po reakcji rodziny, nie miałam do tego prawa. Urazili mnie, a teraz oczekują, żebym to ja przeprosiła, ale nie planuję tego, bo nie czuję się winna! W tym roku wreszcie spłaciłam kredyt hipoteczny. Przez osiem lat pracowałam bez przerwy i urlopów, czasami nawet na więcej niż jeden etat.
To wszystko było niewyobrażalnie wyczerpujące, nie miałam siły na życie osobiste. Wiedziałam czego chcę – jak najszybciej spłacić hipotekę, wszystkie moje siły były skoncentrowane w tamtym kierunku. I oto wreszcie jestem pełnoprawną właścicielką nieruchomości, pozbyłam się jarzma długu, zostawiłam sobie tylko jedną pracę i wreszcie zaczęłam planować wakacje. W moich marzeniach nie było podróży, było za to dużo snu, ulubione książki, seriale, smaczne jedzenie i inne przyjemne drobiazgi. Nie ukrywałam, że zamierzam wziąć urlop, wiedziały o tym mama, ciocia i siostra – ten plan przedstawiłam, gdy zaprosiłam je na kawę i ciasto z okazji spłacenia kredytu. Każda z nich miała wtedy na mnie jakiś pomysł.
– To dobrze, że bierzesz urlop: akurat przydałaby mi się twoja pomoc, trzeba by przeprowadzić remont mieszkania, a sama sobie nie poradzę.
– Tak, urlop to ważna sprawa, przynajmniej odpoczniesz. U nas na działce jest świetne powietrze – przyjedziesz, pomożesz, a wieczorem zrobimy grilla.
– Może porozmawiasz z bratanicą, bo już nie pamięta, jak wyglądasz. Teraz już sama chodzi i płynnie mówi, łatwiej się z nią porozumieć.
Nie spodobały mi się takie perspektywy na urlop. Kiwałam głową, uśmiechałam się, nie sprzeciwiałam. Po co wcześniej robić zamieszanie? A gdy nadszedł czas, po prostu wyłączyłam domofon i telefon, a wcześniej wysłałam wiadomość do najbliższych, że będę niedostępna w określonym czasie. Wtedy zaczęły się moje wakacje. Zrobiłam wszystko, co planowałam i zrozumiałam, jak bardzo tego potrzebowałam. Cały ciężar spadł z moich ramion, wydawało się, że zaraz odlecę. Wyspać się i nie martwić się o nic – to było najlepsze lekarstwo dla mnie. Życie nabrało nowych barw. Nawet poszłam na dwie randki z jednym wspaniałym chłopakiem, jeszcze za wcześnie na poważne decyzje, ale miło nam się rozmawia i myślę, że zmierza to w dobrym kierunku. Wydawać by się mogło, że nie mogłam lepiej spędzić tych kilku dni wolnego od pracy, ale jest pewien szkopuł. Rodzina obraziła się na mnie za brak kontaktu. No, mama i siostra się obraziły, ciocia niby nie miała żadnych pretensji. Z ich słów wynikało, że już im obiecałam, mieli plany, a ja ich potem zdradziecko i bezczelnie porzuciłam. Musieli wszystko przeplanować i poradzić sobie samodzielnie, a tak bardzo na mnie liczyli! Przypominam, że nie przegapiłam bitwy o Ojczyznę, po prostu nie rzuciłam się od razu, aby zrobić generalne porządki u mamy i siedzieć z dzieckiem siostry, podczas gdy oni mieli świetnie bawić się poza domem.
Próbowałam im wyjaśnić, że jestem zmęczona, bardzo chciałam odpocząć, że było to dla mnie życiowo niezbędne, ale mnie nie wysłuchali. Według nich ich prośby były proste i przyjemne, a ja powinnam się wstydzić, że odmówiłam pomocy. Moje uczucia i emocje w ogóle nie zostały wzięte pod uwagę. Co to za różnica, czy odpoczęłabym tylko przez jeden tydzień zamiast dwóch – przecież to nie ostatnie wakacje. Ale pomogłabym rodzinie. Powiedzieli mi, że teraz też nie będę otrzymywać żadnej pomocy. Jakoś sobie nie przypominam, żeby kiedykolwiek mi w czymś pomogli – sto lat nie prosiłam o nic i wątpię, że będę prosić w przyszłości. Mama oczekuje, że przeproszę za swoje zachowanie, ale ja nie mam zamiaru tego robić. Nie widzę swojej winy. Niestety obie jesteśmy tak samo uparte, więc po prostu dostałam lekcję od życia. Pamiętajcie, że jeśli pozwolicie rodzinie wejść sobie na głowę, a potem nie poświęcicie im swojego czasu kosztem własnych pragnień, będą się na was obrażać, a wy staniecie się na zawsze oddzielną gałęzią rodzinnego drzewa. Tak to wygląda.