„Wyszłam za starego dziada dla kasy. Rodzicom mówię, że to mój teść. Jego dzieci mnie nienawidzą, ale nie wrócę do biedy”

„Jest skąpy i zaborczy. Traktuje mnie jak służącą, a jego dzieci mnie nienawidzą. Nie wrócę do domu, bo do czego miałabym wracać? Do tej biedy i bezrobocia? Hans zapisał mi dom i sporo pieniędzy. W zamian mam się nim opiekować aż do śmierci”.

Zazdrościła jej cała wieś, ale chyba nie wszystko było takie różowe…Mamo, Przyjechała Iza! – wykrzyknęła córka z entuzjazmem, odkładając słuchawkę telefonu.
“Oj, będą kłopoty”– pomyślałam. Iza była koleżanką Oli jeszcze z podstawówki, a od paru lat idolką całej naszej wioski. Wszyscy uważali, że jej się powiodło. Tuż po maturze wyjechała do Niemiec, do pracy, poznała kogoś i wyszła za mąż. Zawsze, gdy przyjeżdżała do rodzinnego domu przywoziła mnóstwo ciuchów, prezentów. Elegancka, dobrze ubrana wzbudzała zachwyt koleżanek i kolegów. Z takim entuzjazmem opowiadała o Bawarii, pięknie tamtejszej przyrody, Alpach, Dunaju, o okazałym domu za miastem, że nawet ja czułam w sercu ukłucie zazdrości.

A moja córka, oczywiście, snuła plany, że Iza ją zaprosi do siebie na wakacje.
– Mogłabym u niej mieszkać, znaleźć pracę na lato – argumentowała Ola.

– Witaj Izuniu – serdecznie ucałowałam koleżankę córki – Siadaj i opowiadaj. Jak tam Gerald, twój mąż?
– Dobrze – wybąkała.
– Dlaczego nigdy nie przyjeżdża z tobą? Masz jakieś zdjęcia? – pytałam.
Iza jakby z ociąganiem wyjęła plik zdjęć. Na jednym z nich był starszy pan z balkonikiem do chodzenia, z tyłu stał młody mężczyzna i Iza.
– O, to jest Gerald, mój mąż – wskazała na młodego. – A to Hans, teść.

Wszystkie były w tym samym stylu

Iza i ci dwaj mężczyźni w różnych sytuacjach: przy basenie, w czasie spaceru, na jakimś przyjęciu… Starszy pan wyglądał na zadowolonego, ale młodszy zwykle miał minę chmurną, albo znudzoną. Widać było, że te zdjęcia sprawiają mu wyraźną przykrość.

Odłożyłam zdjęcia na bok. Poplotkowałyśmy trochę i dziewczyny wyszły na jakąś imprezę. Po południu wybrałam się do znajomej. Na ulicy spotkałam Mirkę, siostrę Izy.
– I co, Iza przyjechała. Cieszycie się – zagadnęłam przyjaźnie.

– No i co z tego? – Mirka spiorunowała mnie wzrokiem. – Wie pani, każdy myśli, że jak mam siostrę za granicą, to nam się dobrze powodzi. A wie pani, co ona przywiozła? Walizkę markowych ciuchów i 200 euro. A nam nie o taką pomoc chodzi. Żyjemy tylko z renty mamy i zasiłku z opieki społecznej. Ja i brat siedzimy już drugi rok na bezrobociu, ojciec też niedawno stracił pracę.

Nie chcemy jałmużny, ale liczyliśmy, że Iza kogoś z nas zaprosi, pomoże znaleźć jakieś zajęcie. Ona zaś wykręca się, wije jak piskorz. Udaje, że nie wie, o co chodzi. Chyba się nas wstydzi, bo nawet na ślub nas nie zaprosiła.

W jego słowach było dużo żalu, goryczy i smutku

Iza nigdy nie była egoistką. Co tu u licha jest grane? Następnego dnia spotkałam Izę w sklepie. Gdy płaciła za zakupy, z portfela wypadło jej zdjęcie tego starszego pana. Nie zwróciłabym na to uwagi, gdyby nie jej reakcja – była wyraźnie zmieszana. I nagle mnie olśniło.
może mężem Izy nie jest ten młody mężczyzna, tylko jego ojciec Hans, ten, którego przedstawiała jako teścia? “No to jesteśmy w domu!” – pomyślałam.
Rozmowa z Izą była krótka i rzeczowa. Bez problemu wyciągnęłam z niej prawdę. Opiekowała się tym staruszkiem, a po kilku miesiącach wyszła za niego za mąż. Jak było do przewidzenia, nie znalazła szczęścia w tym małżeństwie.
– On jest skąpy i zaborczy – opowiadała. – Traktuje mnie jak służącą, a jego dzieci mnie nienawidzą. Gerald, syn męża, przy każdej okazji wypomina mi, że wyszłam za jego ojca dla pieniędzy.

Iza sma wybrała swój los. Nie powinniśmy jej oceniać.
– Dlaczego więc się nie rozwiedziesz i nie wrócisz do domu? – spytałam.
– Do czego, pani Ireno? Do tej biedy i bezrobocia? Hans zapisał mi dom i sporo pieniędzy. W zamian mam się nim opiekować aż do śmierci.

– Jak długo masz zamiar okłamywać rodzinę i wszystkich wokół?
– Chciałam powiedzieć im prawdę, ale się wstydzę. Wszyscy wytykaliby mnie palcami. No i jest jeszcze ten mit dziewczyny, której się powiodło na Zachodzie. Jak przyjeżdżam tutaj, traktują mnie jak królową.
Przyrzekłam Izie, że zachowam jej tajemnicę tylko dla siebie. Pozostała mi rzecz najważniejsza – wybić córce z głowy wyjazd do Niemiec. Najpierw niech skończy studia, a potem zobaczymy.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *