Pewnego dnia mój mąż wrócił z pracy i od razu położył się do łóżka. Wyglądał na potwornie zmęczonego. Kiedy wrócił, nie odezwał się do mnie ani słowem i momentalnie po położeniu się, zasnął. Rano nie obudził się do pracy. Spał i spał. W końcu mnie to zaniepokoiło i wezwałam karetkę.
Został przyjęty do szpitala i spędził tam trzy tygodnie. Zdiagnozowano u niego wyczerpanie organizmu na tle przepracowania. Długo dochodził do siebie.
Zanim Robert trafił do szpitala pracował na trzech etatach w trzech różnych firmach. Kiedy zachorował, został zwolniony z jednej z nich.
Byłam zadowolona z takiego życia. Nie pracowałam, miałam wszystko, czego tylko chciałam, kiedy udało się mężowi znaleźć czas wyjeżdżaliśmy. Na wszystko pracował tylko Robert.
Kiedy Robert został zwolniony z jednego etatu, poprosił mnie, żebym znalazła sobie jakąś pracę, gdyż on nie czuje się na siłach pracować tak ciężko po to, żeby spełniać wszystkie moje zachcianki.
Dopiero wtedy dotarło do mnie, że nigdy wcześniej nie pomyślałam o tym, jakim kosztem mam to wszystko. Zrobiło mi się nieswojo. Nigdy nie zapytałam go, jak się czuje i czy nie jest zmęczony. Byłam egoistką.
Po powrocie ze szpitala Robert nadal był słaby. Całymi dniami spał, nie chciał wychodzić z domu. Zaczęłam szukać pracy, niestety nie było to łatwe zadanie, ponieważ nie miałam żadnego doświadczenia.
Mój mąż nigdy nie robił mi wyrzutów ani się ze mną nie kłócił. Robił wszystko, by jego rodzinie niczego nie brakowało. Zdałam sobie sprawę, że jedynym winowajcą zaistniałej sytuacji jestem ja sama. I obiecałam sobie, że zacznę poświęcać więcej uwagi mojej rodzinie a mniej sobie. A przede wszystkim odciążę męża, który jest dla mnie wszystkim.