Posłuchałam matki i teraz nie mam męża. Dzięki za dobre rady…

Mieszkam sama w dwupokojowym mieszkaniu po remoncie, które zostawili mi rodzice. Lokum znajduje się w centrum miasta i jest to bardzo wygodne. Mam już 35 lat i nigdy nie byłam mężatką. Mam jednak dobrą pracę i świetnych przyjaciół, którzy nie pozwalają mi się nudzić.

Pierwszy i ostatni raz chciałam wyjść za mąż dwanaście lat temu. Byłam wtedy studentką. Zakochałam się bez pamięci w moim koledze ze studiów. A moja mama, która jeszcze żyła, dała mi lekcję na przyszłość: „Córeczko kochana, on jest z wielodzietnej rodziny. Nie mają miejsca w domu i nie będziecie mogli zamieszkać tam po ślubie. Raczej nie będziecie mogli też wynająć mieszkania, będzie wam trudno, jesteście jeszcze studentami. U nas też nie ma miejsca na dodatkową osobę. Niech pracuje, niech coś robi, żebyście mieli gdzie budować rodzinne gniazdo, bo inaczej to nie będzie rodzina, to będzie kompletny bałagan! Kiedy wyszłam za twojego ojca, miał już wszystko: pracę, mieszkanie, samochód. Mężczyzna powinien najpierw zadbać o to wszystko, a dopiero potem oświadczać się dziewczynie!

Przemyślałam to, co powiedziała i postanowiłam porozmawiać z narzeczonym. Powiedział mi, że teraz musi się skupić na studiach, bo to jego przyszłość. Nie może pracować nocami, żeby zarobić na wynajem mieszkania. Był na mnie bardzo zły i zraniony. To był koniec naszego związku.

Po latach znalazłam jego profil na portalu społecznościowym. Dowiedziałam się, że został odnoszącym sukcesy biznesmenem. Jest żonaty, ma trójkę dzieci i mieszka w luksusowym domu. Okazuje się, że gdybym wtedy nie posłuchała matki, to na miejscu jego żony byłabym ja.

W moim życiu byli inni mężczyźni, ale zawsze nie spełniali moich standardów. Jeden był starszy ode mnie o prawie dziesięć lat, rozwiedziony. Zostawił swoje mieszkanie żonie i dzieciom, sam wynajmował pokój w mieszkaniu czteroosobowym i często przebywał u mnie, a ja tego nie cierpię. Raz złożył mi propozycję: powiedział, że będziemy mieszkać w moim mieszkaniu i podróżować z jego dochodów. Postanowiłam przemyśleć jego propozycję, ale średnio mi się podobała. Ma się przeprowadzić do mnie? Nigdy! Zaproponowałam mu wzięcie kredytu, ale odmówił. Potem zerwałam z nim i nigdy więcej go nie widziałam. Podobnych historii było jeszcze kilka. Nadal uważam, że każdy normalny człowiek powinien mieć własne mieszkanie. Zwłaszcza po czterdziestce. I wciąż mam nadzieję, że kogoś takiego znajdę.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *