Nie rozumiem niektórych dorosłych. Sami decydują się na dzieci, a potem czegoś od nich żądają i mówią, że coś im zawdzięczają. Czy dzieci proszą się na świat? Ta inicjatywa pochodzi od rodziców!
Moi rodzice rozeszli się, kiedy byłem jeszcze mały. Przez te wszystkie lata tata płacił na mnie naprawdę wysokie alimenty, więc mama nie pracowała. Gdy tylko skończyłem 18 lat, moja mama oświadczyła, że muszę się wyprowadzić z domu i jakoś sam sobie poradzić w życiu. Dała mi miesiąc na rozwiązanie tego problemu. Zdałem sobie sprawę, że uczenie się w szkole i pracowanie na pełen etat się nie uda, więc długo myślałem, jak i gdzie będę mógł zarobić jakieś pieniądze, które pozwolą mi na utrzymanie się. Zawsze myślałem, że pójdę na studia, ale niestety, póki co musiałem pomyśleć o tym, jak skończyć liceum i zarobić na siebie. Zacząłem więc szukać pracy. Mama jest niezwykłą manipulantką, więc zrobiłem to, co chciała. Ba, nawet ojciec po rozwodzie był jej posłuszny. Po rozstaniu z ojcem mimo, że próbowała ułożyć sobie życie, nie udawało jej się, ponieważ każdy potencjalny partner szybko uciekał, kiedy pokazywała mu swoje prawdziwe oblicze przedwcześnie.
Niestety, nie udało mi się dostać na swoje wymarzone studia. W tym czasie poznałem jednak świetnego kumpla, Marka, z którym wynajęliśmy mieszkanie i tak zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi oraz współlokatorami.
Tak też zaczęło się moje niezależne życie. Bez mamy żyło mi się zdecydowanie lepiej. W pracy dostałem awans i za jakiś czas poszedłem na studia zaoczne – dokładnie takie, na jakie chciałem. Wszystko naprawdę świetnie mi się układało.
Przez długi czas w ogóle nie utrzymywałem kontaktu się z mamą. Wiedziałem, że jest zbyt bardzo zajęta swoim nowym facetem, więc nie miała czasu wtrącać się w moje życie. Potem jednak sam pomyślałem, by odnowić z nią kontakt. Chciałem się jej pochwalić tym, jak ułożyło mi się życie, bo myślałem, że będzie ze mnie dumna. Niestety, na próżno oczekiwałem od mamy normalnej reakcji. Zawsze uważała mnie za ciężar i zaszczepiła mi tak wiele kompleksów, że do tej pory nie mogę się ich pozbyć. Mam bardzo niską samoocenę i to wszystko dzięki niej.
Kiedy się z nią spotkałem, mama mnie wysłuchała i oświadczyła, że teraz muszę ją utrzymywać, skoro już ułożyłem sobie w miarę życieżycie. Powiedziała, że jestem jej zobowiązany do przekazywania 2000 złotych każdego miesiąca. Faktem jest, że moja mama nie jest jakąś staruszką, mogłaby więc pracować i sama się utrzymywać, ale była przyzwyczajona do tego, że to inni dają jej pieniądze. Ja jednak nie mam na tyle pieniędzy, żeby jeszcze ją utrzymywać, bo zbieram dopiero na zakup własnego mieszkania, więc nie zamierzam oddawać jej swoich oszczędności.
Według niej teraz znowu powinienem zapomnieć o sobie i skupić się na tym, aby to jej było dobrze. Przez to wszystko czuję się okropnie. Jestem już dorosły, ale wciąż nie mogę zająć się tylko sobą, bo według matki jestem jej coś winien. Myślę, że dopóki nie zerwę tej toksycznej więzi, ona będzie na mnie pasożytować. Nie zamierzam jej pomagać, bo sam jeszcze niewiele mam. Mam nadzieję, że mama nie pójdzie do sądu i nie będzie chciała ode mnie pieniędzy, a wiem, że po niej można się wszystkiego spodziewać.