Mężczyzna martwił się, że nie ma prezentu dla wnuczki, ale jego modlitwy zostały wysłuchane.

Krzysztof to dobry i pobożny człowiek, w ostatnią niedzielę prosił Boga o zdrowie dla swojej rodziny i dziękował, że dożył niemal 70-tki w tak znakomitej formie. Mężczyzna miał jednak zmartwienie, za dwa tygodnie jego najmłodsza wnuczka miała wyjść za mąż, a on nie dał rady uzbierać takiej samej sumy pieniędzy, jaką dawał dwa lata wcześniej jej bratu z okazji jego ślubu. Obiecał sobie, że każdemu wnukowi podaruje 5 tysięcy złotych, jako prezent ślubny, wszystkich kochał tak samo i nie chciał nikogo traktować wyjątkowo. Miał też dylemat – od ślubu Darka inflacja strasznie poszybowała, zastanawiał się, czy nie powinien do koperty dla Oli i jej przyszłego męża dołożyć chociaż 500 złotych, by nie czuli się pokrzywdzeni. Teraz i tak nie miało to znaczenia, bo przez podwyżkę cen produktów w sklepach, z emerytury zostawało mu coraz mniej i zdołał odłożyć jedynie 3 tysiące.

Mężczyzna całe życie żył skromnie, ale był serdeczny dla ludzi i chętnie oferował swoją pomoc rodzinie i przyjaciołom. Mimo, że jego dzieci wyprowadziły się z domu ponad 40 lat wcześniej, wciąż pomagał im, jak tylko mógł. Najczęściej, kiedy jeszcze żyła jego żona, obdarowywali dzieci i wnuki przetworami z własnych warzyw i owoców, a także mięsem z domowej hodowli. Teraz nie trzymał już zwierząt, bo nie miał sił się nimi zajmować, ale starał się mieć w zapasie wiejskich jaj, by dać dzieciom. Od śmierci żony, dzieci przywożą ojcu obiad w każdą niedzielę, co nieznacznie odciąża jego budżet, ale mimo wszystko, nie udało mu się zebrać odpowiedniej kwoty na zbliżającą się uroczystość.

Staruszek wiedział, że musi coś wymyśleć, by nie zawieść wnuczki i przy okazji samego siebie. Nie chciał złamać słowa danego samemu sobie. Od miesięcy rezygnował z czego tylko mógł, by odłożyć każdy możliwy grosz, jednak wciąż był w deficycie. Gdy tracił już nadzieję na jakiś dodatkowy zarobek, pokładał ufność w Bogu, który zawsze pomagał mu w najtrudniejszych chwilach. Tego dnia Krzysztof obchodził 70-te urodziny, dzieci i wnuki już się rozjechały po rodzinnym obiedzie. W prezencie dostał piękną białą koszulę i elegancki krawat, które idealnie pasowały do jego garnituru. Dostał również zestaw witamin dla seniorów, a wnuki zapełniły mu lodówkę jedzeniem na najbliższy tydzień. Przynajmniej nie musiał się martwić co będzie jadł ani w co się ubierze na wesele Oli.

Gdy odjechali ostatni goście, Krzysztof usłyszał pukanie do drzwi. Na ganku stali jego dawni sąsiedzi, którzy kilka lat wcześniej wyprowadzili się do dzieci do miasta. Po serdecznych uściskach i życzeniach, goście weszli do środka. Krzysztof poczęstował ich ciastem i kawą, które zostały po rodzinnym świętowaniu, a oni podarowali mu prezent. To była butelka czerwonego wina, które często pijali razem i koperta. Goście poprosili, by otworzył prezent, gdy już będzie sam, przeprosili, że nie mają dla niego więcej czasu, bo córka czekała na nich w aucie i musieli wracać. Mężczyzna podziękował za pamięć i prezenty, życzył im dużo zdrowia i kazał pozdrowić rodzinę. Gdy już wyszli, otworzył kopertę, w środku były pieniądze i list, podpisany imieniem córki sąsiadów. Przeliczył pieniądze, było dokładnie 3 tysiące złotych, mężczyzna wzruszył się bardzo, bo spełniło się jego marzenie, miał potrzebną kwotę na ślub wnuczki i jeszcze zostanie mu trochę oszczędności. Uronił kilka łez i przeczytał list od kobiety, którą pamiętał, jako zawsze uśmiechniętą dziewczynę.

W liście serdecznie dziękowała mu za uratowanie jej wesela, które miało miejsce 25 lat wcześniej. Jej rodzice również byli biedni i wydali całe swoje oszczędności, by wydać ją za mąż, wesele organizowali w pobliskiej remizie, a jedzenie przygotowywali sami – poprosili miejscowe gospodynie o pomoc i wspólnymi siłami zorganizowali posiłki na całą noc świętowania. Na kilka dni przed weselem wydarzyła się tragedia, świnia, z której mięso miało być przeznaczone na jedzenie, zdechła i nie nadawała się do spożycia. Wówczas Krzysztof, bez zastanowienia zaoferował swojego najtłustszego prosiaka i nie oczekiwał niczego w zamian, wiedział, że sąsiedzi nie mają pieniędzy, by go od niego kupić. Nigdy później nie upomniał się o zapłatę, taki był z niego człowiek.

Niedawno, w gronie rodziny, kobieta wspominała ten gest szczodrego sąsiada, a rodzice przypomnieli sobie, że niedługo są jego urodziny. Wspólnie postanowili zrewanżować się za tamten gest, ale było im wstyd, że nie uczynili tego nigdy wcześniej. Dla córki sąsiadów taka kwota to było nic wielkiego, a bardzo chciała nagrodzić Krzysztofa za to, co dla niej zrobił. Było jej tak głupio, że wpadła na to dopiero po latach, że wstydziła się osobiście wręczyć pieniądze i wysłała rodziców. Krzysztof dawno zapomniał o tej przysłudze, ale cieszył się, że akurat wtedy, gdy najbardziej tego potrzebował, sąsiedzi postanowili mu tak hojnie podziękować za okazaną pomoc.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *