Uparte dziecko spowodowało, że stracili przyjaciół.

Nigdy nie przepadałam za rozpieszczonymi dziećmi i rodzicami, którzy nie potrafią ich wychować. Właśnie taka jedna księżniczka, zwana Hanią, zepsuła życie moim przyjaciołom. Wplątała ich w konflikty ze wszystkimi znajomymi i zepsuła ich relacje. Cała sprawa zakończyła się nawet zerwaniem kontaktów na portalach społecznościowych, ale dla Hani najważniejsze było to, że osiągnęła swój cel. Przez wiele lat mieliśmy świetne przyjaźnie, z Karoliną byłyśmy jak siostry, a Piotrek to dobry przyjaciel mojego męża.

Z naszymi mężczyznami poznałyśmy się w klubie na imprezie i tak bardzo się zaprzyjaźniliśmy, że nie mogliśmy bez siebie żyć i stworzyliśmy dwa udane małżeństwa. Abyście zrozumieli, jak silne były nasze więzi, powiem wam, że nawet ślub mieliśmy wspólny. Często spotykaliśmy się w większym gronie i świętowaliśmy razem, jednak po pewnym czasie mój mąż musiał przenieść się do filii swojej firmy do innego miasta, na drugim końcu Polski, a ja nie miałam wyjścia i wyprowadziłam się z nim. Była to dla nas szansa na lepsze życie, której nie mogliśmy odrzucić. Nasi przyjaciele pomogli nam się spakować i odprowadzili nas do auta z ostatnim transportem naszych rzeczy. Tuż przed odjazdem, Karolina powiedziała nam, że jest w ciąży. Cieszyłam się ich szczęściem i żałowałam, że nie będę mogła być przy przyjaciółce przez okres ciąży. Od tamtej pory utrzymywaliśmy kontakt głównie przez wideokonferencje. Na początku wszystko było w porządku i spokojnie. Karolina całkowicie zanurzyła się w macierzyństwie i na kamerze pokazywała mi wszystkie osiągnięcia swojej córeczki.

Całą swoją uwagę skupiała tylko na dziecku, nie miała już żadnych innych zainteresowań. Na początku wydawało mi się to urocze i nawet jej zazdrościłam, ale z czasem zaczęło mnie to irytować. Nie mogliśmy rozmawiać o niczym innym, wszystko kręciło się tylko wokół „Hanusi”. Cały świat skupił się na niej. Rozmawiałam także z innymi naszymi przyjaciółkami, które zauważyły, że Karolina przesadza. One same były matkami, ale miały też inne tematy do rozmowy oprócz pieluszek, kataru i jedzenia dla dzieci. Powiedziały mi od razu, że będzie kłopot, bo Karolina i Piotrek bardzo rozpieszczają Hanię. Sama widziałam i słyszałam jaka potrafi być roszczeniowa i w sekundę wywołać skandal, nie zważając na to, że mama w danym momencie rozmawiała przez telefon. Minęło sześć lat, Piotr awansował i miał przejąć zarządzanie w poprzednim biurze, więc wróciliśmy do naszego rodzinnego miasta. Na początek postanowiliśmy odwiedzić Karolinę i Piotrka. Kupiliśmy tort, szampana, ogromnego pluszowego misia i udaliśmy się do nich. Ledwo przekroczyliśmy próg, gdy usłyszeliśmy od Hani: „Macie coś dla mnie?” – „Oczywiście, mamy tort i misia” – próbowałam uspokoić dziecko przyjaciółki. Hania rzuciła zabawkę na podłogę, jakby była niezadowolona z prezentu. W tym momencie rodzice nie krytykowali córeczki, tylko zachwycali się jej zdecydowaniem. Dla mnie, takie zachowanie było obraźliwe, ale postanowiłam to przemilczeć.

Usiedliśmy do stołu, a córeczka Karoliny zażądała, żebyśmy wszyscy poszli się z nią bawić. Rodzice byli zachwyceni i uśmiechali się, a my z mężem tylko wymienialiśmy znudzone spojrzenia, bawiąc się klockami i piłeczkami. Minęła godzina zabawy, a ja wstałam z kolan, żeby się wyprostować i nalać sobie wody. „Ciociu, jesteś zupełnie szurnięta!” – krzyknęła Hania i rzuciła we mnie klockiem. Karolina i Piotrek zignorowali to i dalej układali klocki. Mówili, że po co wstałam, skoro Hania chce się bawić. Dopiero gdy dziewczynka się zmęczyła, pozwolili nam usiąść do stołu i się napić. Hania bełkotała bez przerwy, nie mogliśmy nawet wtrącić słowa. Rodzice wpatrywali się jej w usta, a my czuliśmy się naprawdę niepotrzebni. Nie wytrzymałam i poprosiłam Karolinę, żeby włączyła córce bajki. Delikatnie zasugerowałem, że powinni bardziej pracować nad wychowaniem dziewczynki. „Co ty wiesz o wychowywaniu dzieci? Najpierw sama zostań rodzicem, a potem pogadamy! Co ci się nie podoba?” – rzuciła się na mnie Karolina. Wstaliśmy z mężem i wyszliśmy. Tak zakończyła się nasza przyjaźń, która trwała ponad 20 lat, a ja chciałam po prostu odwiedzić znajomych i z nimi porozmawiać. Uważam, że winni są rodzice, bo nie tylko charakter wpływa na kształtowanie zachowań. Mamy i tatusiowie swoją ślepą miłością wyrządzają krzywdę swoim dzieciom. W rezultacie w dorosłość wkraczają osoby zupełnie nieprzystosowane do życia w społeczeństwie, które nawet nie potrafią samodzielnie rozwiązywać podstawowych problemów. Kiedy ja i mój mąż będziemy mieć dzieci, będziemy świadomymi rodzicami.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *