Mój tata niedawno opowiedział mi pewną historię ze swojej młodości. Wiele lat temu przemierzał kolejne stacje jadąc nocą w pociągu. To była jego pierwsza nocna podróż koleją i to właśnie wtedy doszedł do wniosku, że nie jest to dla niego odpowiedni środek transportu. Po trzech godzinach podróży zauważył, jak niewygodne i ciasne są te łóżka. Koc, którym był przykryty, regularnie spadał na podłogę, po której wszyscy chodzili w zabłoconych butach i jej czystość pozostawiała wiele do życzenia. Dźwięk obijających się o siebie butelek po różnych trunkach, walających się po przedziale również nie była kojąca ani zachęcająca do zmrużenia oka. W tym samym przedziale znajdowali się śpiący mężczyźni, których głośne chrapanie było słychać zapewne w sąsiednim wagonie. Jeden z nich zdjął buty, a odór spoconych skarpetek był nie do zniesienia. Mój tata zastanawiał się jak jego towarzysze podróży byli w stanie zasnąć w takich warunkach…
Postanowił wyjść na korytarz i przejść się do toalety. Spotkał tam innych pasażerów, a nawet zauważył Panią konduktor. Kobieta była dość otyła i za każdym razem, kiedy przechodziła wzdłuż pociągu, musiała się bardzo starać, aby brzuchem nie otworzyć drzwi do przedziałów. Raz podobno przechodziła z otwartym termosem z kawą i niemal się oblała gorącym napojem, gdy zahaczyła butem o wystający bagaż. Na szczęście była zręczna i uniknęła katastrofy. Pani konduktor, za każdym razem gdy zbliżali się do jakiejś stacji, zabraniała pasażerom wychodzić z przedziałów, chyba, że mieli wysiąść. Mój tata liczył na to, że będzie mógł zaczerpnąć świeżego powietrza na peronie, ale pod jej „panowaniem” nie miał na to najmniejszych szans i grzecznie siedział w śmierdzącym przedziale. Zdecydował, że to jego ostatnia podróż pociągiem, żaden konduktor już go nie zobaczy w żadnym przedziale czy wagonie. Cenił czystość i ta sytuacja tylko utwierdziła go w przekonaniu, że pociągi nie są dla niego. Teraz za każdym razem podróżował własnym samochodem, aby uniknąć takich doświadczeń.