Mam żonę, która nie pomaga w domowych obowiązkach!

Mamy z żoną troje dzieci. W naszym małżeństwie zdecydowaliśmy, że to ja zajmę się dziećmi, zaraz po tym jak żona po macierzyńskim wróciła do pracy, a najmłodszy syn nie chodzi do przedszkola.

Żona uważa, że skoro nie chodzę do pracy codziennie, to nie musi mi pomagać przy dziecku czy ogólnie w obowiązkach. Uważa też, że ja nie pracuje, kiedy usypiam czy karmię nasze dziecko.

Szukałem pracy dorywczej, którą mógłbym wykonywać z domu. Miałem dość pracy na etat, stresu i trudnego szefa. Wolałem poświęcić swój czas na opiekę nad dziećmi i odpocząć trochę od stresującej, męczącej pracy. Małżonka nadal nie rozumiała jak trudne jest wychowanie dzieci. Mówiła, że to co robię nie można nazwać pracą.

Żona doświadczając depresji poporodowej, bardzo szybko chciała wrócić do pracy. Jednym z powodów tej decyzji był fakt, że zarabia więcej niż ja, a kiedy zwolniłem się z pracy, ktoś musiał zarabiać na rodzinę. Nie łatwo utrzymać trójkę dzieci, zapewnić im wszystko co potrzebne. A potrzeby naszych dzieci wciąż wzrastały. Drugim powodem była właśnie depresja poporodowa, która bardzo zmieniła moją żonę w podejściu do opieki nad najmłodszym synem i ogólnie stała się bardzo wycofana.
Wiedziałem że powrót do pracy najbardziej jej pomoże, oprócz oczywiście normalnego leczenia i terapii.

Wcześniej szukałem pracy, nie na cały etat, tylko taką która pozwoli mi zmieniać się z żoną. Bardzo chciałem pogodzić pracę i opiekę nad dziećmi z wyjściem od czasu do czasu z kumplami na piwo czy mecz.

Moja żona pracuje po 9 godzin dziennie prawie we wszystkie dni tygodnia łącznie z weekendami. Wraca z pracy to tylko odbiera dzieci ze szkoły, czasem pomaga w odrobieniu lekcji starszym córkom ale nie zawsze ma do nich cierpliwość. Natomiast zupełnie nie lgnie do sprzątania, gotowania obiadów. Twierdzi, że ciężko pracuje na całą rodzinę i potrzebuje odpocząć i nie jest w stanie prać, prasować, gotować i sprzątać.

Rozumiem sytuacje i wiem że dochodzenie do siebie po porodzie jest trudne ale żeby aż tak.

Jedynym wybawieniem jest moja mama . Jest emerytką i często chce nam pomagać. Ma też swoje życie, czy hobby więc ściągam ją tylko wtedy kiedy jest to konieczne. Wtedy odpoczywam i ładuje baterie. Wyrywam się z domu i jadę w miasto, do kumpli czy na siłkę.

Kiedy wracam w końcu czeka na mnie obiad, dzieci są nakarmione, przewinięte. Mogę wtedy ze spokojem zająć się resztą spraw, które w tym szaleństwie zostawiam zawsze na luźniejsze dni. Wracam z wolną głową i większym dystansem do wszystkiego.
Akceptuje sytuacje ale jest to jednak niesprawiedliwe, że żona znalazła sobie sposób na ucieczkę od obowiązków.

Dożyłem czasów kiedy to mężczyzna zajmuje się domem a kobieta jest wycofaną matką.

Szybko zrozumiałem, że tak dłużej być nie może. Miało to być rozwiązanie tymczasowe. Poza tym chciałem już normalnie pracować i zarabiać na dom.

Doszło miedzy nami do poważnej kłótni.
– Ja tak dłużej nie mogę! – Oburzyłem się!

Zostawię żonę na jeden dzień bez jedzenia, nienakarmionymi dziećmi i bałaganem.
W końcu rzuciłem papierami rozwodowymi i i tak zakończyło się nasze małżeństwo.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *