Ania zaszła w ciążę w młodym wieku, mając osiemnaście lat. Była zdezorientowana i nie wiedziała, co robić. Zadzwoniła do swojego chłopaka, ale on nie odbierał i nie dawał znaku życia od kilku dni. Wtedy Ania postanowiła pójść do jego domu. Drzwi otworzyła jego mama, ale nie wpuściła jej nawet za próg, mimo że zawsze wydawała się być dla niej życzliwa.
– Dzień dobry, czy Tomek jest w domu? Nie mogę się z nim skontaktować – powiedziała dziewczyna.
– Nie, nie ma i długo nie będzie. Wyjechał się uczyć do stolicy, nie ma czasu na ciebie – odparła kobieta.
– Ale jak to? Jestem w ciąży, chciałam mu powiedzieć… co mam teraz robić? – rozpłakała się.
– To już nie moje problemy, trzeba było myśleć wcześniej – skrzywiła się kobieta i zamknęła drzwi.
Anna bardzo bała się powiedzieć rodzicom o swojej sytuacji, obawiała się, że się rozzłoszczą i wygnają z domu. Po powrocie, zebrała swoje rzeczy, wzięła pieniądze i wyjechała do innego miasta. Po przyjeździe zobaczyła ogłoszenie o wynajmie pokoju i postanowiła na razie tam zamieszkać. Czas szybko mijał, coraz trudniej było jej chodzić, na badaniu USG powiedziano, że będzie miała córeczkę. Była z tego powodu bardzo szczęśliwa, ale nie wiedziała, jak poradzi sobie sama, bez pomocy i pracy. Ania rozpłakała się, a lekarz zaproponował jej oddanie dziecka do adopcji. Zachęcił ją do przemyślenia tego pomysłu, argumentując, że jest jeszcze młoda i będzie miała szansę na założenie rodziny. Ania nie chciała się na to zgodzić, ale zdawała sobie sprawę, że sama nie będzie w stanie wychować dziecka, nie miała na to żadnych możliwości. Czas płynął, a ona starała się chwytać wszystkiego, by zarobić na mieszkanie, póki jeszcze mogła. W końcu nadszedł dzień porodu, Ania okazał się zbyt słaba, by urodzić. Doszło do komplikacji, w wyniku których zmarła, osieracając malutką dziewczynkę.
Sześć lat później, w domu dziecka, w którym przebywała córka zmarłej Anny, zaczęła pracować pewna młoda kobieta, Agnieszka. Była bardzo miła i miała serce na dłoni, a dzieci ją kochały. Pewnego dnia zauważyła dziewczynkę i zamarła z wrażenia. Dziewczynka była bardzo podobna do jej własnej córki, niemal identyczna. Miała czarne kręcone włosy i brązowe oczy z charakterystycznym blaskiem. Poczuła, jakby patrzyła na swoje zaginione dziecko.
– Skąd się tu wzięła ta dziewczynka? – zapytała współpracowników.
– Ona jest tutaj od urodzenia, jej matka zmarła przy porodzie, ale jakimś cudem nikt jej nie adoptował, gdy była jeszcze noworodkiem. Nazywa się Natalia – odpowiedzieli.
– Biedna dziewczynka – Agnieszka nic więcej nie umiała powiedzieć.
Po powrocie do domu kobieta zapytała męża:
– Tomek, czy ty masz jakieś inne dzieci oprócz naszej córki?
– Nie, skąd ci to przyszło do głowy? – odpowiedział mąż.
– To zabrzmi dziwnie, ale dziś spotkałam dziewczynkę, która łudząco przypomina naszą Agatkę i jest podobna do ciebie – powiedziała.
– Wydawało ci się, myślę, że po prostu tęskniłaś za córeczką, w końcu niedawno wróciłaś z urlopu wychowawczego i ci jej brakuje.
– Nie, nic mi się nie wydawało. Sam musisz ją zobaczyć i się przekonać. Jest bardzo miła, inna niż reszta dzieci w ośrodku. Zawsze bawi się sama, myślisz, że moglibyśmy ją do nas zabrać albo adoptować? – błagała żona.
– Aga, co ty mówisz? Skąd mamy wiedzieć, kim są jej rodzice, jakie ma geny? – kręcił głową Tomasz.
– Ale ja już wszystko o niej wiem, dowiedziałam się, że jej matka zmarła przy porodzie i tak trafiła do domu dziecka. Proszę, chociaż ją poznaj – błagała go.
– Dobrze, już dobrze – westchnął Tomek – idźmy tam jutro.
Następnego dnia, gdy przyszli i zobaczyli dziewczynkę, Tomek był jak uderzony obuchem, dostrzegł, że faktycznie była niemal identyczna jak ich córka, to było niewiarygodne. Tomek sam zdecydował, że wezmą ją do siebie, już nie mógł zostawić dziewczynki w sierocińcu. Tomek i Agnieszka obdarowywali Natalię sukienkami i zabawkami. Ona była nieśmiała i wycofana, ale jej oczy świeciły, gdy patrzyła na lalki. Gdy załatwili już wszystkie formalności, pojawiła się matka Tomka, by poznać wnuczkę. Kiedy Agnieszka przyprowadziła Natalkę, by ją przedstawić, serce babci niemal stanęło. Przełknęła ślinę i powiedziała:
– Witaj, moja kochana, jestem twoją babcią.
Nie wiadomo czy skojarzyła sytuację sprzed kilku lat, tę tajemnicę zabrała ze sobą do grobu. Prawda jest taka, że nigdy nie powiedziała Tomkowi, że jego dawna dziewczyna była z nim w ciąży.