Obecnie mój syn ma 30 lat, stał się poważnym, odpowiedzialnym mężczyzną. W młodości zdarzyło mu się jednak popełnić wiele błędów, które teraz odbijają się na mnie. Wychowywałam go samotnie, bez męża, pracując całe dnie, co sprawiło, że w dużym stopniu wychowała go ulica. Wpadł do złego towarzystwa, które wykształciło w nim niezdrowe nawyki. Mój syn, będąc pod wpływem alkoholu, trzymał się z podobnymi osobami o wątpliwej reputacji. Alkoholowe imprezy były jednak najmniejszym z naszych problemów. Syn miał dziewczynę, ale ich związek był raczej czysto fizyczny, niż poważny. I tak wyszło, że ta młoda dziewczyna zaszła w ciążę.
To zmusiło go do poślubienia jej i wzięcia na siebie odpowiedzialności za dziecko, gdyż rodzice dziewczyny grozili sądem. Pomimo wszystkich trudności, urodziła nam się wspaniała, piękna wnuczka. Po tym wydarzeniu zarówno syn, jak i synowa zaczęli myśleć bardziej odpowiedzialnie. Synowa zatrudniła się jako sprzedawczyni w sklepie, a mój syn pracował w fabryce. Ja zajmowałam się wnuczką, co sprawiało mi ogromną radość, bo była bardzo posłuszna i mądra. Jednak z czasem synowa odeszła od mojego syna. Nie zdziwiło mnie to, wzięli ślub tylko dla dziecka, miłości między nimi nie było.
Po tym wszystkim wnuczka zamieszkała ze mną, a mój syn płacił alimenty. Pewnego dnia, starzy przyjaciele syna, ta sama patologiczna grupa z jego przeszłości, zorganizowali spotkanie, na które zaprosili także syna i wnuczkę. Na przyjęciu była rówieśniczka wnuczki, bardzo do niej podobna, jak mówili goście – „jak dwie siostry”. Mój syn zaczął podejrzewać, że coś jest nie tak, i po przyjęciu zrobił test na ojcostwo. Okazało się, że dziewczynka jest dzieckiem innego mężczyzny. Prawdziwy ojciec nie uznaje dziecka, synowa też jej nie chciała, a ja dla niej jestem obcą osobą według prawa. Nie wiem, jak mogę pomóc biednej dziewczynce. Moja emerytura jest niska, a mój syn przestał płacić alimenty. Cóż zrobić z tą biedną dziewczynką: nie jest przecież winna temu, że jej matka była rozwiązła…