– Dlaczego wy cały czas tak wrzeszczycie? – Na progu stała zła sąsiadka, nie tylko słowami, ale i całym swoim wyglądem żądała zakończenia tego „niewłaściwego” zachowania. Zakłopotany Mikołaj z rozczochranymi włosami po prostu patrzył na Katarzynę. – Hej, czy ty mnie słyszysz? Wracam do domu po pracy, chcę odpocząć, a tu zaczyna się hałas, wrzawa. Zadzwonię do spółdzielni w waszej sprawie. Nie można tak żyć.
– Postaram się, – powiedział cicho Mikołaj i zamknął za Katarzyną drzwi. Po pół godzinie ciszy wszystko wróciło do normy: coś huknęło, zaczęła się krzątanina, rozległy się dziecięce głosy, płacz. Katarzyna się zdenerwowała i znowu poszła piętro wyżej z interwencją. Uporczywie naciskała na dzwonek do mieszkania nad sobą. Drzwi otworzył dwunastolatek.
– Gdzie jest tata? – zapytała Katarzyna, unosząc brew.
– Olek przewrócił garnek z kisielem w kuchni, – radośnie odpowiedział chłopiec, – tata sprząta.
Wyraz twarzy Katarzyny zauważalnie się zmienił, gdy dostrzegła kilka par uważnych oczu wyglądających z pokoju.
– A gdzie mama? –
Chłopiec na kilka sekund zamilkł, spuścił oczy i powiedział smutno:
– Mieszkamy z tatą sami….
– Ile was jest tam jest? – zainteresowała się Katarzyna.
– Sześć i tata.
– Zapytaj tatę, czy mogę wejść?
– Wejdź, jesteś naszą sąsiadką, mieszkasz pod nami. Widziałem.
Katarzyna trochę się wahała na wycieraczce przy drzwiach, ale potem pewnie weszła do kuchni. W kuchni mężczyzna zbierał ręcznikami kisiel z podłogi.
– Przepraszam, że hałasujemy, tutaj tak u nas jest…
– Witaj ponownie, – powiedziała Katarzyna.
– Cześć, – odpowiedział Mikołaj.
Katarzyna odwróciła się i zapytała najstarszego chłopca. – Jak masz na imię?
– Sławek.
– Sławek, przynieś mop, wiadro, trzeba tu umyć. Po tym, jak chłopiec przyniósł wszystko, uśmiechnęła się do niego i powiedziała:
– Masz jakąś książkę?
– Tak, – odpowiedział Sławek.
– Weź książkę, wybierz coś i każ wszystkim słuchać w pokoju. A później niech wezmą kredki i papier i niech rysują to, o czym czytasz. Zrozumiałe?
– Tak, – radośnie potwierdził chłopiec i zniknął w innym pokoju.
Sporo czasu potrzebne było na umycie kuchni z resztek kisielu. Ale dzieci nie przeszkadzały, były zajęte, a Mikołaj i Katarzyna wszystko sprzątnęli. Sprzątanie kuchni płynnie przeszło w przygotowanie kolacji.
– Kolacja gotowa! – zawołała, wołając dzieci do kuchni. Usadziła je i nakarmiła. Mycie naczyń zleciła Sławkowi, podczas gdy ojciec jadł kolację. Dopiero wtedy Mikołaj zrozumiał, że ta kobieta nie pojawiła się w jego życiu przypadkiem. Katarzyna zaczęła często zaglądać do Mikołaja i jego rodziny, pomagając im.
A prawie po roku zadzwoniono do jej drzwi.
Na progu stał Mikołaj i jego dzieci, trzymające bukiet kwiatów i duży tort z napisem. „Kasiu bądź moją żoną,”. Gdy kobieta przeczytała napis na torcie, Mikołaj, otworzył pudełko z pierścionkiem i zapytał: czy uczyni mu ten zaszczyt i zostanie jego żoną. „I naszą mamą!” – krzyknęły dzieci jednym głosem. Oczy Katarzyny, zdawało się, zaraz miały wypełnić się łzami. „Mam jeden warunek,” – powiedziała, podnosząc palec, – „jeśli zgadzacie się na jeszcze jednego braciszka lub siostrzyczkę.” „Zgadzamy się!” – odpowiedziały dzieci chórem.
Są ludzie, którzy potępiają mężczyznę za to, że zrzucił troski związane z dziećmi na tę kobietę. Nie rozumieją, jak Katarzyna mogła zdecydować się na siódme dziecko. Ale ona jest szczęśliwa i może to właśnie było jej przeznaczenie – być matką siedmiorga dzieci i wyjść za mąż za osobę, z którą pragnie dzielić życie, budując jasną i szczęśliwą przyszłość.
A dzieci? Dzieci szybko dorosną i życie stanie się łatwiejsze, prawda?