Irena ma już 58 lat, ale nigdy nie wyglądała na swój wiek. Zawsze dbałą o siebie i trzymała się dobrze. Zarabia też nieźle. Niedawno wyszła za mąż za mężczyznę o 15 lat młodszego. Żyją razem, kochają się nawzajem. Irena ma córkę z pierwszego małżeństwa, która jest już dorosła, ma 25 lat i ma swoje dziecko.
Ostatni tydzień pracy była jednak jakaś inna. – Irka, co się z tobą dzieje? Coś się stało w domu? – zapytała koleżanka.
– W domu nic. Planowałam przejść na wcześniejszą emeryturę, ale chyba pójdę na urlop macierzyński. Zajrzałam w ciążę i to z bliźniakami. Lekarze mówią, że w moim wieku rodzenie jednego dziecka jest ryzykowne, a ja będę miała dwoje. Mąż chodzi szczęśliwy, ale córka nie jest zadowolona, mówi: „Po co rodzić? Ile ty masz lat?”. Mówi, że dzieci mogą urodzić się chore albo z wadami. Mówi, że nie chce dzielić matki z chorymi dziećmi. A może córka ma rację? Mam ją i wnuka. Po co ryzykować?
Mąż tylko prosi, żeby urodzić tak marzy o dziecku, a także mówi, że ciąża w takim wieku – to cud, błogosławieństwo. Jeśli Bóg daje, trzeba urodzić na pewno!” Może naprawdę nie powinnam sprzeciwiać się losowi. Nie wiem, co mam robić, nie mogę się zdecydować… Każdy domaga się ode mnie czegoś innego, a ja już nie wiem, co mam robić.
Czas płynie, dzieci się rozwijają, a mój czas zatrzymał się tego dnia, gdy dowiedziałam się o ciąży.
Czytając tą historię, co myślisz? Czy córka Ireny ma rację, czy może jest egoistką? A mąż, czy on nie jest egoistą, kiedy nalega na urodzenie dzieci? Przecież wie, że to ogromne ryzyko dla jego żony.