Niedawno przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania. Nie znałam sąsiadów, ale już następnego dnia po przeprowadzce spotkałam kobietę w średnim wieku na klatce schodowej. Zapoznałyśmy się. Była bardzo sympatyczna. Tylko jedno mnie nieco zaniepokoiło: dopiero co się poznałyśmy, nie zaprosiłam jej, a ona od razu przyszła do mnie w gości.
Sąsiadka szybko zauważyła, że mam córkę i powiedziała, że jej siostrzenica jest nieco młodsza i często przyjeżdża do niej w gości, więc dziewczynki mogą się zaprzyjaźnić. Nie zdawałam sobie jeszcze sprawy, na co się zgodziłam. Następnego dnia, kiedy wróciłyśmy do domu po lekcjach, nie zdążyłyśmy nawet zdjąć obuwia, jak zabrzmiał dzwonek do drzwi.
Za drzwiami czekały na nas sąsiadka z siostrzenicą Olą. – Jak dobrze, że już jesteście w domu! Postanowiłyśmy do was wpadać. – ciocia wydawała się tak zadowolona, że poczułam się zażenowana swoją obojętnością. – Aha, właśnie wróciłyśmy, zaraz się przebierzemy i wrócimy. – Tak, tak, nie śpieszcie się. Ola tu posiedzi.
I w tej samej chwili sąsiadka zniknęła jakby wiatr ją zdmuchnął! Moja córka była naprawdę zadowolona z nowej koleżanki. Z powodu częstych przeprowadzek miała trudności z nawiązywaniem nowych przyjaźni. Różnica wieku między nią a Olą była niewielka, więc pomyślałam, że byłoby samolubne, gdybym nie pozwoliła dziewczynkom się zaprzyjaźnić. Dzieci bawiły się godzinę, dwie, a ja o 20 byłam już zmęczona i zawołałam córkę: – Odprowadzisz Olę do domu? Już późno. Ale wtedy moja córka zaczęła marudzić. Pomyślałam, dobrze, poczekamy jeszcze godzinę. Przecież sąsiadka musi po nią wrócić.
Jednak nikt nie przyszedł, a o 21 zadzwoniłam do drzwi sąsiadki: – Oj, to ty? Niech dzieci jeszcze pograją, przecież nie idziecie spać, jutro sobota? – Wiesz, my kładziemy się dość wcześnie. Zobaczymy się następnym razem. – Byłam szoku, że udało mi się wydusić z siebie te słowa spokojnie. To było prawie niemożliwe. Zszokowało mnie jeszcze to, że krzyknęła mi na pożegnanie: – Do zobaczenia jutro!
Następnego dnia przed godz. 9 znów zabrzmiał dzwonek do drzwi. Otworzyłam i już miałam powiedzieć o naszych planach na dzień, ale zobaczyłam tylko Olę, która stała sama. Czyli sąsiadka po prostu zostawiła swoją siostrzenicę bez słowa? – Gdzie jest ciocia? – zapytałam biedną Olę. – A ona poszła na zakupy. – odpowiedziała Ola, wskazując na schody.
Natychmiast pobiegłam w dół schodów, tak szybko, że złapałam sąsiadkę. – Jedziemy na działkę! Weź Olę, proszę! Kobieta nie powiedziała mi ani słowa. Wzięła siostrzenicę i już więcej do nas nie przyszła.
Dla niektórych mogę wydawać się złą osobą, ale to nie był jedyny taki przypadek. Bycie dobrym w dzisiejszych czasach jest niezwykle trudne.