Zofia mieszka ze swoją teściową od pierwszego dnia małżeństwa. Teściowa ma trzypokojowe mieszkanie, więc jest wystarczająco miejsca dla wszystkich. Młodzi zdecydowali się wziąć kredyt na mieszkanie, a teściowa zaproponowała, żeby wybrali małą kawalerkę i nie wydawali za dużo, bo sama się tam przeprowadzi, a oni z dzieckiem zostaną w trzykomnatowym mieszkaniu.
— Po co mi, starej kobiecie, potrzebne duże mieszkanie? Kanapa i jedna szafka nocna, nic więcej mi nie trzeba. Nie ważne, czy w pobliżu jest szkoła, centrum handlowe czy metro, ważne, żeby była przychodnia.
Tak też wybrali mieszkanie, spełniające wszystkie jej kryteria. Najtańsze z dostępnych opcji i z pewnymi wadami, które jej nie przeszkadzały.
Z mężem, Adamem, spłacaliśmy to mieszkanie przez dziesięć lat. Początkowo teściowa bardzo mi pomagała, chętnie odbierała wnuczka ze żłobka i spacerowała z nim na podwórku. Ale z czasem coraz trudniej było z nią mieszkać. Nawet gości nie mogliśmy zaprosić, nie mogliśmy zmienić firanek, nawet wazonu nie mogliśmy przestawić. Ale znosiliśmy to, bo mieliśmy nadzieję, że wkrótce się tam przeprowadzi i każdy będzie żył dla siebie, we własnym domu. I nadszedł ten moment. Mieszkanie już było nasze. Wynajmowaliśmy je, żeby spłacić kredyt. Teściowa mogłaby się już przeprowadzić, ale zmieniła zdanie.
— Jestem starą kobietą — mówiła, mimo że do siedemdziesiątki jej jeszcze daleko — będzie mi trudno przeprowadzić się do nowego miejsca. Nowego, małego mieszkania. Z mężem całe życie tu mieszkaliśmy i tu też chcę umrzeć!
Byliśmy z mężem w kropce. — Może my się tam przeprowadzimy? — Co ty, oszalałaś — mówił mąż — w małej kawalerce z nastolatkiem? Będziemy musieli zmienić szkołę, a tam w pobliżu nie ma ani szkoły, ani dobrego dojazdu niej, ani centrum handlowego. A jak dojeżdżać do pracy? Nie damy rady tam żyć. Wybraliśmy to mieszkanie, myśląc, że będzie tam mieszkała emerytka.
Zdecydowaliśmy kontynuować życie jak dotychczas. Wynajmowaliśmy kawalerkę, oszczędzaliśmy pieniądze, by kupić samochód i zrobić remont w trzykpokojowym mieszkaniu. Potem można będzie synowi przepisać kawalerkę, a my zostaniemy, tu z mamą.