Nasza córka wyszła za mąż rok temu. Oboje świeżo upieczeni magistrowie. Doświadczenia życiowego brak, a tu od razu – zakładają rodzinę. My z teściami byliśmy przeciwni ich małżeństwu. Nie, nie przeciwko narzeczonemu czy narzeczonej, ale właśnie przeciwko małżeństwu. Mówiliśmy im, że najpierw się ustabilizujcie, poznajcie życie, a potem bierzcie ślub.
Swoją córkę znam jak własną kieszeń. Dlatego nie wyobrażam jej sobie w roli żony i gospodyni. Nie potrafi nawet zapłacić rachunku za prąd. I nie dlatego, że chroniliśmy ją przed rozwiązywaniem problemów dnia codziennego. Ona sama nie miała do tego ochoty, a my jej nie zmuszaliśmy. Jej narzeczony, jak zauważyłam, też jest nieprzystosowany. Ale za to ambicji u obojga pod dostatkiem.
Wy nas wychowaliście, dla was zawsze pozostaniemy dziećmi. Nie potraficie widzieć w nas dorosłych ludzi – mówili.
My z teściami mieliśmy dość wbijania im do głów oczywistości, więc zgodziliśmy się na ten ślub. Po weselu, żebyśmy im nie przeszkadzali swoimi „cennymi radami”, zaczęli żyć osobno. Wynajęli mieszkanie.
Musimy się przyzwyczaić do samodzielnego życia – oznajmili.
No cóż, jeżeli muszą, to muszą. Oboje pracują, zarabiają nieźle. Finansowych problemów nie powinno być. O ile będą żyć z głową. A tego akurat im brakuje. Po miesiącu córka zadzwoniła z prośbą o wsparcie finansowe. Jak mówią, nie doszacowali swoich możliwości. No cóż, młodzi-zieloni. Bywa. Podrzuciliśmy im trochę pieniędzy.
Po miesiącu znowu „krzyk” o pomoc. I tak kilka razy. Miesiąc mieszczą się w budżecie, miesiąc nie. Zdziwiłam się takiej niestabilności ich finansów i postanowiłam porozmawiać z teściową córki. Wszystko okazało się proste: miesiąc córka ciągnęła od nas pieniądze, a miesiąc jej mąż od swoich rodziców. Zażądałam wyjaśnień od córki: gdzie wydają te pieniądze? Okazało się, że na jedzenie. Sami dla siebie nie gotują, jedzą w restauracjach, kawiarniach lub zamawiają z dostawą.
Znowu zadzwoniłam do teściowej. Powiedziałam, że tak nigdy nie staną na własnych nogach. Zgodziliśmy się – więcej pieniędzy im nie damy.
Miesiąc nie proszą o pieniądze. Czyżby się opamiętali?