Edyta urodziła się w zwykłej rodzinie i do piątego roku życia wszystko było idealnie – mama i tata ją kochali i troszczyli się o nią z całego serca. Ale potem przyszedł kryzys, rodzice stracili pracę i zaczęli pić. Cały idealny świat Edyty runął. Matka i ojciec po kolejnej pijackiej kłótni postanowili się rozwieść, ale dla córki nie miało to znaczenia, bo ich zachowanie się nie zmieniło.
Małą Edytę zabrali do siebie dziadkowie. Nie chcieli, żeby ich wnuczka dorastała w niezdrowej atmosferze. Bardzo kochali dziewczynkę i dali jej wszystko, co mogli. Próbowali odwrócić jej uwagę od wszystkich nieprzyjemnych wydarzeń, przez które przeszła.
Edytka rosła, poszła do szkoły, była śliczną, miłą i wrażliwą dziewczyną. Zawsze pomagała babci i dziadkowi, a od dziesiątego roku życia potrafiła już sama ugotować obiad. Uczyła się dobrze, robiła wszystko, żeby sprawić przyjemność swoim bliskim. Już jako nastolatka postanowiła znaleźć sobie pracę na wakacje, żeby pomóc finansowo dziadkom, bo widziała, jak starali się dla niej przez całe życie.
Łapała się każdej pracy – rozdawała ulotki, była kelnerką, a nawet zamiatała podwórka, żadna praca nie była dla niej nieodpowiednia. Dziadkowie byli bardzo dumni z dziewczynki. Marzyli o tym, żeby wnuczka poszła na studia, a potem założyła rodzinę. Ale, niestety, nie dożyli tego. Zaraz po tym, jak Edyta dostała się na uniwersytet, oboje zachorowali i zmarli mniej więcej w tym samym czasie.
Te smutne wydarzenia miały fatalny wpływ na dziewczynę, zupełnie się załamała, została wyrzucona ze studiów. Edyta musiała znaleźć pracę, żeby przeżyć.
Zatrudniła się jako sprzątaczka w jednej z restauracji. Praca była ciężka, ale bez doświadczenia i wykształcenia tylko to udało jej się znaleźć. Nie zarabiała dużo, ale na rachunki i wyżywienie wystarczało.
Później Edyta wdała się w romans z właścicielem restauracji. Dziewczyna była piękna i od razu zwróciła na siebie uwagę mężczyzny. Nie przeszkadzało mu to, że była od niego o 20 lat młodsza. Ale właściwie Edyty też to nie martwiło, traktowała ten związek bardziej jako okazję do tego, żeby stanąć na nogi.
Sześć miesięcy później Edyta wprowadziła się do tego mężczyzny i zaczęła żyć w dostatku. W pracy oczywiście od razu awansowała, teraz pracowała w biurze. Żadna z przyjaciółek Edyty nie akceptowała tego związku, ale dziewczyna się tym nie przejmowała, nareszcie mogła przestać liczyć każdy grosz, żeby przeżyć.
Tak minęły 3 lata. Mężczyzna jej się oświadczył, a ona chętnie odpowiedziała „tak”. Edyta rozumiała, że to dla niej prawdziwa szansa na lepsze życie, a nie jedynie na przetrwanie. Miała nadzieję, że kiedyś uda jej się zakochać w swoim mężu, jednak wciąż czuła do niego tylko ogromną wdzięczność i szacunek.
Jak myślicie, czy można potępić dziewczynę z taką trudną historią za jej pragnienie szczęśliwego życia?