– Wypłacz się, Kochana, będzie Ci łatwiej.
Koleżanki przytulały Ewę, pocieszały i głaskały po głowie jak małe dziecko. Ta wzdychała ciężko i po chwili zaczęła płakać bezradnie. Olga, która od kilku lat była wdową i ledwo wiązała koniec swojego życia nauczycielskiego pensją, zaproponowała Izabeli:
– Możemy się dziś upić?
– Świetny pomysł-! Iza podskoczyła, bo kochała to robić. Pracowała w bibliotece szkolnej, była rozwiedziona jednak wychowywała dwóch synów.
– Ale Ewa nie chce-powiedziała Olga z przygnębieniem.
-Od dawna jej doradzałam-znajdź kochanka. Myślisz, że Twój Mikołaj jest święty w tej Anglii? Gdzie tam. A teraz cierpi. A byłoby o wiele łatwiej, gdyby ktoś miała.
Przyjaciółki rozmawiały między sobą, kiedy Ewa upadła na poduszkę i wypłakiwała swój niewypowiedziany żal. Zdradził ją mąż. Wczoraj zadzwonił i powiedział:
– To koniec, przepraszam. Poznałem i pokochałem inną kobietę. Spodziewamy się dziecka. Czekamy na syna, a nasza Alina jest już pełnoletnia. Przez te dziesięć lat pomagałem Ci najlepiej, jak mogłem, ale teraz masz swoje życie, a ja mam swoje. Nigdy nie wrócę do kraju.
To było jak nóż wbity w serce Ewy. Przez dziesięć lat wiernie czekała na Mikołaja i nawet nie spojrzała na innego mężczyznę. Długie noce marzyła o ich spotkaniu. I masz! Ewie wydawało się, że nadszedł koniec świata. Pracowała jako nauczycielka w przedszkolu. Całą swoją nierozwiązaną miłość dawała dzieciom i jedynej córce, Alince. Była jak słońce w swoim życiu. Obecnie studiuje ekonomię. A Ewa jest sama w mieszkaniu z trzema sypialniami. Pieniądze, które Mikołaj wysłał, mądrze wydawała. Ale naprawa była cudowna, zrobiła remont i jeszcze zaoszczędziła, żeby kupić samochód, jak przyjdzie mąż. Marzyła, że będzie zadowolony z jej starań.
– Wystarczy, Ewka! Popłakałaś i tyle. Wyobraź sobie, że to był pogrzeb, a Ty pochowałeś Mikołaja – zaczęły żartować koleżanki, i sprawiły jej jeszcze większy żal. W końcu jakoś uspokoiły przyjaciółkę i zaczęły myśleć-zgadywać, jak rozwiązać tę sytuację.
– Tak, potrzebujesz „jednodniowego” – poradziła przyjaciółka.
– Dokładnie! To jest prawdziwe zbawienie!- poparła ją Olga.
Ewa tylko ze zdziwieniem uniosła na nich swoje czerwone oczy.
– Słuchaj-dopingowały kobiety. – już nie raz tak robiłyśmy. Idziemy do baru lub restauracji i tam „podbijamy” do mężczyzn. Oni też tam po to przychodzą, bo ich kobiety są zwykle za granicą. Wysyłają im pieniądze, więc dobrze się bawią. W końcu jeden z nich podbija do Ciebie i zaczyna opowiadać swoją historię. Później jakoś już idzie.
– Skąd o tym wiesz? Byłyście tam?- zapytała Ewa.
– Nie raz! Nazywamy tych mężczyzn „jednodniowymi”, ponieważ szukają kobiet tylko na jedną noc, a na drugą powinni mieć inną.
– To „jednonocne”, a nie” jednodniowe ” – uśmiechnęła się Ewa.
– Co za różnica, tak po prostu brzmi lepiej, to ja je tak nazwałam-chwaliła się Olga.
– Jak to możliwe? Jesteście porządnymi kobietami, nauczycielkami! Nigdy nie zejdę na takie dno! – Ewa była zła, jednak przyjaciółki cieszyły się, że już nie płacze.
Grała lekka, przyjemna muzyka, restauracja świeciła czystością i wyrafinowaniem.
– Mogę? czarnowłosy dzielny mężczyzna wyciągnął rękę do Ewy.
– „Jednodniówka” – pomyślała Ewa, a po chwili miała już zawroty głowy od jego perfum.
– Mam na imię Rafał.- dalej rozmowa potoczyła się sama. Okazało się, że jego żona odeszła od niego, ponieważ poznała za granicą innego mężczyznę. Ewa jednak nie uwierzyła. Potem nawet brutalnie przerwała mu w połowie zdania:
– A kiedy to wymyśliłeś tę historię – tyle co, czy jeszcze w domu? – Była zła na siebie, ponieważ miała wielką sympatię do nieznajomego i była przekonana, że już go nie zobaczy. Przyjaciele, którzy zostali przy stole, pokazali kciuki w górę, jednak sama kobieta nie wiedziała co ma zrobić.
– A dlaczego uważasz, że cię oszukuję? Po co mi to? Przepraszam, jakoś ci zaufałem. Jeszcze raz przepraszam.
Rafał odchylił się, a Ewa poszła do damskiego pokoju i wybuchła płaczem. Potem szybko wróciła do domu, nie czekając na koniec wieczoru i pozostawiając zdezorientowane dziewczyny.
Tydzień później przypadkowo spotkali się na rynku, w kolejce po owoce. Rafał miał na sobie szorty i podkoszulek, a Ewa była w lekkiej, letniej sukience.
– Więc może razem ugotujemy dżem, będzie słodszy? zasugerował mężczyzna – Moglibyśmy wybrać się do mnie na działkę.-spojrzał jej w oczy.
Ewa szybko je opuściła. Serce waliło jej mocno.
– Słodszy będzie-powtórzyła jego słowa i rozpłynęła się w oczekiwaniu na wielkie szczęście.