Paulina zaparkowała właśnie samochód. Jeszcze jeden sklep i koniec! Kupiła już owoce, szampana, słodycze. Pozostało jej tylko wybrać prezent dla swojej babci. Z tym również nie było problemu, ponieważ babcia uwielbia książki.
Wieczorami, kiedy w okna, pełne mroźnych wzorków, zaglądał księżyc, wszystkie sprawy dnia codziennego były już załatwione, a w kominku cicho trzaskało drzewo, babcia spieszy nie do telewizora, a do przytulnego fotela. W fotelu zawsze znajduje się ciepły, futrzany koc, okulary i kolejna książka. A więc wszystko to, czego babcia potrzebuje, aby szczęśliwie spędzić zimowy wieczór.
Widzieć, jak babcia poznaje nowy tomik- to ogromna przyjemność. Najpierw dokładnie myje ręce swoim ulubionym, poziomkowym mydłem, później będzie oglądać okładkę, kartkując poszczególne strony i napawając się zapachem świeżo wydaje książki. Na jej twarzy zakwita radosny uśmiech, a oczy stają się błyszczące. W jej rękach znajduje się nowa, jeszcze nie odkryta, nie przeczytana historia. Jak to mówi babcia, oczekiwanie na przyjemność też jest przyjemnością.
Paulina właśnie weszła do ogromnej księgarni. Wiedziała już, co kupi dla swojej ukochanej babci: Ann Tyler, Catherine Stokett i Trigiani. Dziewczyna także uwielbia czytać, tylko ma na to mało czasu: wraca do domu późnym wieczorem, gotuje obiad, zmęczona – wcześnie kładzie się spać. W weekend zaraz po pracy jedzie do swojej babci. Latem pomaga jej w odchwaszczaniu małych grządek, a następnie zbiera warzywa, jagody, owoce. Na krzakach dojrzewają maliny i porzeczki, na drzewach wiśnie, śliwki, jabłka. Dżem babcia zawsze gotuje sama, nalewa go na gorąco do słoików i podpisuje: „Jabłko z cynamonem”, „Gruszka z cytryną” lub „Agrest z pomarańczą”.
Zimą Paula dużo czasu spędza z babcią. Odsypia, je późne śniadanie, odśnieża. Wspólnie gotują na obiad ulubioną zupę grzybową, pieką warzywa, a po obiedzie jeżdżą na nartach do lasu. Babcia zawsze znajdzie coś do podziwiania w zaśnieżonym leśnym królestwie: śnieg mieni się i chrzęści, drzewa pokryte są puszystymi futrami, gałęzie brzozy szronem, a w oddali puka dzięcioł. Docenia to wszystko oraz jest wdzięczna za to, że może jeszcze chodzić i podziwiać takie piękne rzeczy.
Babcia i Paulina zawsze, we wszystkim znajdą coś pozytywnego. Nawet w kłopotach. Na przykład jesienią, gdy dziewczyna leżała z wysoką temperaturą, babcia przygotowała dla niej herbatę z dżemem malinowym i powiedziała: – Dobrze, że boli cię gardło, a noga nie jest złamana. Trudno było się nie zgodzić – to naprawdę lepsze.
Dziewczyna zapłaciła za wybrane książki, zgrabnie włożyła je do torby i wyszła ze sklepu. Wieczorny zmierzch wypełnił ulice, tłumiąc jasne kolory dnia. Na masce jej samochodu leżało pudełko. Paula ostrożnie stając na palcach, zajrzała do środka: w środku leżał i poszczekiwał mały szczeniak. Dziewczyna rozejrzała się wokół, jednak wszyscy biegli zaabsorbowani sobą, spiesząc do swoich ciepłych, przytulnych mieszkań.
Jak to się stało? Po prostu go zostawili na ulicy? Jest bardzo mały, jest mu zimno. Dziewczyna bez wahania włożyła pudełko z dzieckiem do samochodu i ruszyła …
W domu było ciepło. W pokoju była puszysta, udekorowana choinka, a kuchni na stole był stos serników, słoik z gęstą konfiturą wiśniową oraz gwizdał czajnik, dając do zrozumienia, że gotuje się woda.
Ruda kotka Zosia przydreptała poznać nowego lokatora. Patrzyła z zainteresowaniem, jak szczeniak, zabawnie kaczkowaty, trzepocze po kuchni i obwąchuje meble.
Gdy babcia wysłuchała opowieść o szczeniaku, powiedziała:
– Dobrze, że szczeniak jest tylko jeden. Mogli wyrzucić nie tylko jego, ale także jest rodzeństwo. Musimy go nakarmić. Mamy jeszcze ciepłą zupę.
Z tymi słowami wyjęła z szafki piękny głęboki talerz. Ogólnie zastawa mojej babci były piękna.
„Nie kochasz siebie, jeśli jesz z brzydkich talerzy”, powiedziała, „życie jest krótkie i musisz się dobrze bawić w każdym wieku. Pij z pięknych filiżanek, jedz z pięknych talerzy. Nie żałowała wyrzucania naczyń z pęknięciami lub ubytkami do kosza. I tak we wszystkim od wielu lat.
Maluch z wielkim apetytem jadł, sapiąc i chrupiąc, rosół z makaronem podany na pięknym, zdobionym gałązkami bzu, talerzu.
– Zauważyłaś, że to chłopiec? – zapytała babcia.- I bardzo przypomina twojego dziadka.
– Babciu, jak szczeniak może wyglądać jak dziadek?
– A oto wygląda! Dziadek był równie przystojny i kościsty. Uwielbiał też zupę z makaronem. Nazwijmy go Włodek, niech dziadek w niebie będzie zadowolony, że pies został nazwany jego imieniem.
– Myślisz, że będzie zadowolony?
– A jakże! Teraz będzie o nas spokojny: dwie słabe kobiety mają ochroniarza, a jeszcze Włodek – będzie po prostu szczęśliwy. Paulina ugryzła duży kawałek sernika i spojrzała z powątpiewaniem na nowego ochroniarza.
Pies skończył posiłek, starannie wylizał talerz i ułożył się w kącie do spania. Zignorował sugerowany dywan, wszedł do pokoju i położył się zwinięty obok kominka. Delikatne, otaczające ciepło emanowało z karmazynowych węgli …
Kilka godzin temu nieczuła hodowczyni postanowiła się go pozbyć.
-To skaza.- powiedziała żona.- Widzisz, że ma inny kolor. Nikt go nie kupi.
Tego wieczoru szczeniak wylądował na ulicy. W pudełku, bez matki, czuł się zmarznięty i samotny. Był zdenerwowany i jęczał, próbował złapać nosem znajomy zapach, ale nie mógł go znaleźć. A potem znalazł się w ciepłym domu. Głaszczą go delikatne, życzliwe dłonie pachnące poziomkami. Nakarmiono go ciepłą, smaczną zupą. Pokój pachnie smołą ze starannie ułożonych w rogu słupów. W kominku migoczą węgle, a po ścianach pomieszczenia biegają pomarańczowe błyski. W domu pachnie też igliwiem sosnowym z choinki, a w kuchni unosi się aromat kawy. To Paulina parzy swój ulubiony napój. Włodzio lubi te wszystkie zapachy. Teraz wie, jak pachnie szczęście. Pachnie jak dom, który go kocha.
Kotka Zosia cicho podchodzi do śpiącego szczeniaka. Maluch mocno śpi i nie czuje, że ktoś go obejmuje miękką czerwoną łapką …