Kiedy mój syn się ożenił, byłam bardzo szczęśliwa. Chciałam, aby jego żona była częścią naszej rodziny. Cieszyłam się, że od tego momentu będę miała także córkę, jednak okazało się, że synowa zabrała mi syna. Wiele razy słyszałam historię o tym, jak dzieci zmieniają się pod czyimś wpływem, ale nigdy nie myślałam, że tak będzie i w mojej rodzinie.
Jeśli chodzi o nas, jesteśmy zwyczajną rodziną, mój mąż i ja jesteśmy inżynierami na emeryturze. W naszego syna wkładaliśmy wszystko, co tylko mieliśmy. Ukończył on szkołę z wysokimi wynikami, nauki ścisłe były dla niego bardzo łatwe. Rozwinięty intelektualnie, wysportowany, przystojny. Ukończył studia medyczne. Życzyliśmy mu jak najlepiej, załatwiliśmy pracę w okolicznym szpitalu, a także Akademii Medycznej.
W wieku dwudziestu siedmiu lat miał już wszystko, od sporego wykształcenia, aż po dobrze płatną pracę, a także nasze poparcie i podziw. Nie było z nim żadnych problemów. Jeśli chodzi o jego wybranki, były różne, ale później syn naprawdę się zakochał. Wydawało się, że dziewczyna też, ale nie wiadomo czemu, wyszła za innego. Syn bardzo to przeżywał, ale na szczęście nie długo. Poznał później kolejną kobietę, też im nie wyszło. To wszystko było bardzo trudne dla niego, bardzo się tym zamartwiał. Pocieszaliśmy go z mężem, ale co to dawało, każdy musi poradzić sobie ze swoimi problemami sam… Późniejsze spotkania z dziewczynami doprowadziły go w końcu do tej jedynej.
Poinformowała go, że spodziewa się dziecka. Natychmiast zamieszkali razem. My z mężem cieszyliśmy się z nimi, okazało się jednak, że na próżno. Dziewczyna była bardzo podstępna, próbowała się nas pozbyć z życia syna. W jednej chwili zmienił się w osobę, która nie chce widywać swoich rodziców. Robił tylko to, co kazała mu ona. Miałam wrażenie, że on nas nienawidzi.
Po raz pierwszy zobaczyliśmy się, gdy nasz wnuk miał 3 lata. Później znów cisza. Jej matka cały czas z nimi przesiaduje. Syn zapomniał o wszystkim, co dla niego zrobiliśmy. Moje oczy nie wysychają przez to, ile płaczę. Według naszych przyjaciół, ona całkiem przejęła nad nim kontrolę.
Czy takie rzeczy powinny dziać się w XXI wieku? Nie mogę uwierzyć w to, jakim mój syn jest egoistą. Bardzo się zmienił, a z każdym dniem coraz bardziej się od nas oddala. Nie wiem co mam robić, mój mąż też jest bezsilny. Nie chcemy całkowicie stracić jedynego dziecka.