Jestem żonaty od 5 lat. Z żoną mamy po 30 lat, mamy syna – 3,5 roku. Pracuję dużej firmie, otrzymuję dobre wynagrodzenie, ale to nie wystarcza całkowicie, aby zapewnić nam godne życie. Nasze dziecko chodzi do przedszkola od prawie pół roku. Szczerze miałem nadzieję, że żona wróci do pracy po urlopie macierzyńskim, ale nie zamierza tego robić.
Ciągle przegląda coś w internecie, praktycznie nie wypuszcza swojego telefonu z rąk. Wszystko byłoby w porządku, ale przez to nic nie robi w domu. Na wszystko ma wymówki: gdy proszę ją o ciasto, nie ma czasu, nie potrafi, o głupi obiad, to samo. Zawsze znajdzie jakąś ważniejszą rzecz do zrobienia. W takim razie robię to sam!
Nawiasem mówiąc, ciasto wychodzi świetne, nie ma w tym nic skomplikowanego. Nawet chciałem jej pokazać, jak to robić, ale ona nie chce. Siedzi przed telewizorem, dla niej nie istnieje nic takiego jak zwyczajne życie, ona żyje modelkami, pokazami, życiem gwiazd. Często pytam po co jej to, skoro nie wnosi to żadnych korzyści do jej życia, według niej każdy może robić to, co lubi.
Kiedyś wróciłem wcześniej do domu, zobaczyłam, że przyszła do nas teściowa, gotowała coś. Moja żona w tym czasie siedziała na kanapie z telefonem. Teściowa, widząc mnie, natychmiast zebrała się i poszła do domu. Widać było, że nawet ona jest bardzo źle nastawiona do swojej córki. Nalegałem, żeby poszła do pracy, poszła. Pracowała przez miesiąc, nie pasował jej zespół. Nie podobało jej się, więc odeszła. Ja gotuje, sprzątam. Dziecku włączy bajki, a sama siedzi w telefonie.
Co mam z tym zrobić? Żeniąc się, marzyłem o stworzeniu normalnej rodziny, okazuje się, że to nie takie łatwe. Może lepiej jak się rozstaniemy?