Od kilku lat jestem na emeryturze. Mieszkam z mężem we własnym domku i właściwie nie mam na co narzekać, bo wszystko układa się dobrze. Mam dwie siostry, jedną starszą o 3 lata- Halinę i drugą młodszą o dwa lata- Zosię. Siostry także są już na emeryturze. Halina i Zosia mieszkają niedaleko siebie, jednak ja mieszkam w wiosce oddalonej od nich o 100 kilometrów.
Do niedawna wszystko toczyło się naprawdę dobrze. Starsza siostra odwiedzała mnie kilka razy w roku, a nasze życie z mężem również było dobre. Mieszkamy blisko dużego miasta, we własnym, przestronnym domu, a mąż prowadzi własny biznes. Gdy Halina nas odwiedzała, gościliśmy ją jak najlepiej potrafiliśmy. Oddawaliśmy jej pieniądze za bilety i zawsze obdarowywaliśmy ją prezentami. Zofia również raz do roku, czasami dwa, przyjeżdżała do nas ze swoim partnerem i również była goszczona jak najlepiej. Niekiedy spotykaliśmy się u mnie aby powitać wspólnie Nowy Rok, a niekiedy mnie udawało się pojechać do sióstr, chociaż nie było to tak łatwe, gdyż musiałam prosić kogoś we wsi, aby doglądał gospodarki.
Dwa lata temu, Halina po spędzonym u mnie urlopie, wyjechała na wakacje. W tym czasie młodsza siostra była w okolicy ze swoim partnerem aby załatwić interesy i postanowiła odwiedzić mnie w drodze powrotnej. Czekałam na nich z przygotowanym poczęstunkiem i obiadem. W końcu przyjechali. Kiedy jednak zwlekali z wejściem do domu, od razu poczułam napięcie. Postanowiłam zapytać siostrę o co chodzi. Okazało się, że jej partner obraził się na nas za to, że nie powitaliśmy go bardziej uroczyście. Oczywiście nie przemilczałam tej sprawy i również się odezwałam. Powiedziałam siostrze, że staraliśmy się i nie najlepiej świadczą o jej przyjacielu jego pretensje. Można byłoby długo o tym mówić.
Podczas rozmowy, siostra powiedziała mi, że Halina zapisała na nią majątek w testamencie. Było to logiczne, ponieważ Halina nie miała ani dzieci, ani męża, zatem to ja i Zofia byłyśmy jedynymi spadkobierczyniami. Przedmiotem do odziedziczenia było dwupokojowe mieszkanie. Jak się jednak okazało, Halina napisała testament 2 lata temu i do tej pory nic mi nie powiedziała.
Nie jestem biedną osobą. Mamy z mężem tyle, na ile zarobiliśmy i ogólnie rzecz biorąc, nie potrzebuję jej dziedzictwa. Byłam jednak nieco oburzona.
Młodsza siostra ma córkę w wieku 35 lat, jednak nie jest ona mężatką i nie ma dzieci. Może Zofia zazdrościła mi, że żyję dobrze, a moje dzieci i wnuki również sobie radzą? Ale jak można zazdrościć własnej siostrze? To tylko moje przypuszczenia.
Wraz z Zofią rozstałyśmy się w bardzo chłodnej atmosferze, a Halina również przestała się do mnie odzywać. Kiedyś prawie codziennie rozmawiałyśmy przez komunikatory internetowe, a teraz piszę, dzwonie i pozostaję bez odzewu.
Nie lubię takich sytuacji. Wiem, że nie zrobiłam nic złego, nigdy nie stawiałam żadnych roszczeń i nie powinnam być tak potraktowana przez własne siostry. Nie widziałam ich od dwóch lat. Oczywiście, że tęsknię, ale wciąż nie rozumiem ich zachowania. Bardzo mi przykro, że na starość, zamiast zbliżać się do siebie, wynikła taka dzieląca nas sytuacja.