Każda rodzina ma swoje problemy.
Jedni kłócą się o podział majątku, inni mają problemy z alkoholem lub niewiernością, a u jeszcze innych nie ma wspólnych wartości i zainteresowań.
Wydaje mi się, że my nie mamy takich problemów. Gdyby nie teściowa, wszystko byłoby idealnie. Długo próbowałam się do niej przyzwyczaić, ale wszystko na nic.
Wiem, że więź między rodzicami a dziećmi jest bardzo duża, ale maminsynek w wieku trzydziestu siedmiu lat to za dużo. Mój mąż i teściowa mają wiele swoich tajemnic, zawsze coś szepczą i dyskutują za moimi plecami. Informują mnie tylko w rzadkich przypadkach.
Oto przykład dla Was – ekstremalna sytuacja, która wydarzyła się w naszej rodzinie całkiem niedawno. Nasz syn Szymon spędził prawie całe lato w przedszkolu, na ostatnie tygodnie miała go odebrać moja mama.
Z powodu koronawirusa nie dostała jednak urlopu, ponieważ jest lekarzem. Sam tata nie radzi sobie z wnukiem ze względu na stan zdrowia. Ja też nie dostałam urlopu w pracy, dlatego liczyliśmy na teściową. Dogadałam się z nią miesiąc wcześniej, nie zaprzeczyła.
Na tydzień przed terminem zadzwoniła do mnie i powiedziała:
– Posłuchaj, dostałam w prezencie wycieczkę nad morze. Zdecyduj sama co zrobisz z synem.
Z zaskoczenia odłożyłam słuchawkę. Nie wiedziałam co mam zrobić. Teściowa zaplanowała przyjemny odpoczynek, wcale się nie martwiła o wnuka. Później dowiedziałam się, że nie dostała wycieczki – sama ją kupiła, chociaż wiedziała, że powinien być z nią Szymon.
Zemsta podana na zimno!
Przed wyjazdem teściowa poprosiła mojego męża o opiekę nad szklarnią i podlewanie ogrodu. Ponieważ mąż jest osobą bardzo zajętą, ta odpowiedzialność automatycznie spadła na mnie. Postawiłam na swoim i poinformowałam, że nic nie zrobię. Miałam swoje argumenty:
– Wrobiłaś mnie, postanowiłaś zagrać w nikczemną grę i mnie oszukać. A kiedy potrzebujesz pomocy, natychmiast sobie o mnie przypomniałaś. Nie będę Ci dogadzała, chciałaś odpocząć – odpoczywaj. Twoja uprawa wyschnie, ale to nie mój problem.
Oczywiście teściowa była zdenerwowana, ale nie przełożyła podróży. Teraz biegam po prywatnych przedszkolach i szukam jakiegoś miejsca dla mojego syna, bo sama muszę pracować.
Czy postąpiłam właściwie?