– Jak to mam zapłacić? Ja nic nie wiem o żadnym kredycie – zaczął udawać głupiego.
– Będziesz się ze mnie nabijał? Wzięłam na siebie kredyt na twoją głupią łódź, a ty mówisz, że nic nie wiesz? Taki z ciebie mężczyzna po tym wszystkim?
Tydzień temu dowiedziałam się, że mój mąż ma kochankę. Dowiedziałam się o tym całkiem przypadkiem. Przygotowywałam kolację w kuchni, a on zostawił swój telefon na stole. Przyszła mu wiadomość SMS, która wyświetliła się na ekranie. Zobaczyłam wiadomość od Klub sportowy:
– Cześć. Już za tobą tęsknię. Przyjdziesz dziś do mnie? Całuję – wyświetliło się na ekranie.
Od razu zrobiłam awanturę.
– Kim ona jest? – zapytałam męża, pchając mu telefon w twarz. – Więc tak grasz w piłkę z przyjaciółmi? Ciekawe, ile goli strzeliłeś…
– Nie wiem, o czym mówisz. Ktoś po prostu pomylił numer, to przypadkowa wiadomość.
– No to zadzwońmy, sprawdźmy, czy się pomyliła!
– Nie zamierzam nikomu dzwonić, nie wiem, kto to jest!” – podniósł głos mój mąż.
– Mam wrażenie, że dobrze wiesz. Przecież nr jest zapisany Klub Sportowy. Pewnie tam się poznaliście!”
Tego dnia bardzo się pokłóciliśmy. Nie wierzyłam jego wymówkom i nie zamierzałam wierzyć. Potem zaczął przepraszać, ale ja tego nie potrzebowałam. Wszystko zrozumiałam i postanowiłam wystąpić o rozwód. Uważam, że jego zdrady w żaden sposób nie można usprawiedliwić. Jeśli mnie zdradził, to znaczy, że mu na mnie nie zależy. Niech idzie do kochanki i koniec.
Byłam zrozpaczona i potrzebowałam wsparcia. Poszłam do przyjaciółki i wszystko jej opowiedziałam. A ona przyznała się, że mój mąż kilka razy się do niej przystawiał i raz mu uległa. Było jej strasznie głupio, z powodu tego, co między nimi zaszło. Postanowiła milczeć, by mnie nie zranić. Zapewniała, że to był jednorazowy incydent i nigdy więcej już się z nim nie spotkała sam na sam.
Zamiast pocieszenia, dostałam kolejny cios. Czyli nie tylko miał kochankę, ale też spał z moją przyjaciółką. Ta zdrada bolała jeszcze bardziej. Nie było już dla nas szans. Wyrzuciłam go z mieszkania i złożyłam pozew o rozwód.
Po kilku dniach, gdy zaczęłam się uspokajać, dostałam SMS-a. Było tam napisane, że muszę spłacić ratę kredytu w wysokości 2 tysięcy do końca miesiąca. Wtedy przypomniałam sobie, że niedawno mąż kupił sobie łódź na kredyt. Zaciągnęłam go na siebie, ponieważ mąż miał złą historię kredytową i nie mógł go wziąć na siebie.
Zadzwoniłam do niego i zapytałam, czy sam zapłaci, czy da mi pieniądze.
– Jak to mam zapłacić? Ja nie wiem nic o żadnym kredycie”– zaczął udawać głupiego.
– Będziesz się ze mnie nabijał? Wzięłam na siebie kredyt na twoją głupią łódź, a ty mówisz, że nic nie wiesz? Taki z ciebie mężczyzna po tym wszystkim?
– Kredyt jest twój, więc ty będziesz płacić! Ja w dokumentach jestem czysty” – po czym rozłączył się.
Rozumiem, że jest zły, że wystąpiłam o rozwód, ale to on jest winny. Znowu zaczęłam mieć histerię i nie wiedziałam, co robić. Nie zamierzałam płacić za jego łódź z własnych pieniędzy. Zadzwoniłam do taty i opowiedziałam mu, co się stało. Mój tata jest radcą prawnym i mam nadzieję, że znajdzie jakieś rozwiązanie.