W zeszłym miesiącu odkryłem, że Ania ma chłopaka. Po co jej tak wcześnie związek? Jest jeszcze za młoda, robimy dla niej wszystko: gotujemy, sprzątamy, prasujemy, odwozimy do pracy, budzimy rano… To przecież jeszcze dziecko! Ania nagle zaczęła zachowywać się inaczej. Co chwilę wychodziła z domu, nie wracała na noc albo zamykała się w swoim pokoju. Martwiłem się. Podejrzewałem, że ma jakiś problem. Może dostała się w złe towarzystwo, a może wdała się w konflikt? Przecież w dzisiejszych czasach jest tyle zła na ulicach… Pytałem ją, ale ona odpowiadała:
– Nie martw się, tato. Nie ma się czym martwić, wszystko jest w porządku.
– Córko, my z mamą też czujemy się samotni. Nie mamy z kim spędzać wieczorów. Ostatnio tak bardzo się od nas oddaliłaś…
Poczułem łzy w oczach. Nasza jedyna córka jest moim oczkiem w głowie.
– Tato, chodzę na spotkania ze znajomymi. Postaram się nie zostawiać Was tak często – odpowiedziała.
Nie miałem nic przeciwko spotkaniom ze znajomymi, ale miałem wrażenie, że Ania coś przede mną ukrywa.
Pewnie ma chłopaka. Jest ładna, mądra, ma piękne włosy, wygląda dojrzale, więc nic dziwnego – powiedział nasz sąsiad, Tadeusz, kiedy zwierzyłem mu się z moich trosk.
Pokręciłem głową. Ania i chłopak, ha, dobre! Po co jej chłopak? Przecież ma nas – rodziców – na miłość jeszcze przyjdzie czas. W końcu wszystkie te sprawy damsko-męskie nie są takie ważne. I nie w jej wieku! Na to jeszcze za wcześnie!
Ale Tadeusz zasiał ziarno niepokoju… Zacząłem żałować, że powiedziałem mu o tym. Od tamtego dnia jeszcze bardziej obserwowałem zachowanie Ani. Czasem udawałem, że spaceruję po mieście, siadałem na ławce przy jakimś budynku czy sklepie i obserwowałem, gdzie i z kim idzie moja córka, dopóki nie zniknęła mi z oczu. Wtedy wstawałem i szedłem dalej.
Zaczęła bardziej o siebie dbać. Chodziła na siłownię i na basen. Nie mam nic przeciwko sportowemu zacięciu, ale do 22:00 w nocy? Wydaje się, że to bardzo długo. A w weekendy często wracała po północy, tłumacząc, że została u przyjaciółki, była na urodzinach itp.
– Rozumiem wszystko, córko… ale trzęsę się ze strachu. Mogłaś mnie uprzedzić – płakałem.
Widziałem, że Ani było wstyd. I dobrze! Tak potraktować swojego biednego ojca… Nie mówię o matce, bo moja żona nie zdawała się przejmować tym, co robi jej córka. Tylko wiecznie powtarzała, że młodość musi się wyszaleć, a Ania jest rozsądna i trzeba jej pozwolić żyć. Ale co to za życie? Jako rodzice musimy dbać o nasze dzieci i stać na straży ich bezpieczeństwa. Od tamtej pory byłem ostrożniejszy. Jak tylko wychodziła, dzwoniłem. Nie chciałem być złośliwy, ale naprawdę byłem wtedy tak zmartwiony… Tak mi łzy spływały po twarzy, bałem się z kim jest i co robi…
W końcu wczoraj dnia Ania powiedziała mi prawdę. Myślałem, że źle usłyszałem:
– Tato, spotykam się z chłopakiem, nazywa się Kuba. Nie chcę Cię więcej okłamywać i co chwilę składać raportu, co robię i gdzie. Musisz zrozumieć jedno – kocham Ciebie i mamę, jestem Wam wdzięczna za wszystko i zawsze będziecie dla mnie bardzo ważni. Ale poznałam Kubę i chcę z nim zbudować związek. Chcę spotykać się z nim, wychodzić na kolacje, w końcu nawet z nim zamieszkać…
– O czym Ty mówisz? – nie mogłem jej już słuchać. – Dlaczego potrzebujesz Kuby? Dlaczego chcesz z nim mieszkać? Czy nie jesteś szczęśliwa z nami?
– Tato, przestań… – powiedziała. – Nie możesz mnie cały czas trzymać na smyczy. Dorosłam i mam prawo do własnego życia!
Nie rozumiałem, co się z nią stało. Co się dzieje z tymi dziećmi? Co złego zrobiłem, że tak mnie traktuje? Potem pokłóciłem się z Anią. Wyszła, ale wróciła wieczorem. Byłem pewien, że chce przeprosić i powiedzieć, że Kuba był głupi. Ale myliłem się. Usiadła obok mnie i najpierw powiedziała mi jeszcze raz, jak bardzo mnie kocha i potrzebuje. A potem zaczęła mówić dalej:
– Wiem, że martwisz się, ale powinieneś wziąć przykład z mamy. Próbujesz kontrolować wszystkich, stawiasz własne warunki, izolujesz mnie od świata. Mama nie miała przyjaciółek, nigdy nie wychodziła z domu. Tak naprawdę nie mamy kontaktu z nikim z rodziny… Zniszczyłeś życie mamie, nie zniszczysz życia też mnie. Popatrz na mamę, ona nie dzwoni do mnie co pół godziny, nie wypytuje, nie drąży, po prostu mi ufa.
Chciałem jej przerwać, ale kontynuowała:
– Nie jestem już małą dziewczynką, która musi zawsze być pod Twoją opieką. Pracuję, mam 23 lata i od ponad roku spotykam się z cudownym chłopakiem, którego od razu nie polubiłeś i któremu nie dałeś najmniejszej szansy, mimo że nigdy go nie spotkałeś„. Tato, nie każ mi wybierać – Ty czy on – bo to nie jest normalne!
– No, chyba nie wybrałabyś jego! – wykrzyknąłem w złości.
– Nie chodzi o to, kogo bym wybrała. Chodzi o to, że Kuba nigdy nie postawiłby mnie przed takim wyborem. To nieludzkie, to szaleństwo, tato. Kocham Was oboje, choć na swój sposób. Pozwól mi być szczęśliwą! I pozwól sobie dzielić tę radość ze mną.
Milczałem, łzy spływały mi po twarzy…
– Och, tak źle się czuję. Otwórz okno jak najszybciej – powiedziałem ciężko oddychając.
– Tato, przestań! Na Boga, kiedyś naprawdę będziesz potrzebował pomocy, a wtedy nie uwierzę!
Ania kazała mi się zastanowić i powiedziała, że wróci następnego dnia rano. Jutro rano? Wychodzi na całą noc? Oszaleję ze zmartwienia! I kto jej zrobi kanapki? Kto ją delikatnie obudzi? No tak… Kuba. Co powinienem zrobić? Czy ona naprawdę mówiła poważnie? Nie chciałem nikogo w żaden sposób izolować. Myślę, że ten chłopak zrobił jej pranie mózgu! Zrobię to, co jest słuszne: zaproszę go na kolację. Zobaczę go na żywo, porozmawiam z nim od serca do serca i poznam go od podszewki. Nie ma innego wyjścia. Chociaż mam przeczucie, że jako ojciec od razu wyczuję jego złe zamiary. Nie mogę tylko wybaczyć żonie, że nie jest po mojej stronie. Ostatnio coraz częściej się kłócimy, bo ona uważa, że zwariowałem.