Syn ożenił się nie pytając rodziców o zgodę rodziców. Zuzanna Sidorak natychmiast zaczęła pałać niechęcią do synowej: według niej wyglądałą źle, brzydko się ubierała, nie potrafiła gotować, nie doceniała męża i nie wykonywała jeszcze wielu innych rzeczy poprawnie, które teściowa mogłaby jej wypunktować, tworząc tym samym długą listę.
Młodym było ciężko: Ilona była już w ciąży, a Sebastian wciąż szukał pracy z godnymi zarobkami. Nie mogli jeszcze pozwolić sobie na wynajęcie mieszkania.
Urodził im się syn: zdrowy, pulchny, jasnowłosy i niebieskooki.
– To nie jest Twoje dziecko! – matka od razu powiedziała do swojego syna.
– Wyszła za Ciebie tylko z jednego powodu: aby dziecko miało ojca – matkę wspierał jej mąż, Mikołaj Sidorok.
Tego było już za dużo. Młoda rodzina zamieszkała u rodziców dziewczyny. Jej rodzice cieszyli się, że będą z nimi mieszkać, dzięki temu będą mieli blisko wnuka – wszyscy zdawali sobie sprawę, że wkrótce para wynajmie mieszkania, a wspólne spotkania będą znacznie rzadsze.
Rodzice Sebastiana nie ustępowali: oczerniali synową jak tylko mogli. Mikołaj Sidorak postanowił wszystkim udowodnić swoją rację i wykonał test DNA na sobie i „tak zwanym” wnuku.
Rezultat okazał się nieoczekiwany: 0% pokrewieństwa!
Zadowolony teść przybiegł do syna:
– Patrz! Mówiliśmy Ci, że ona jest puszczalska, a Ty jesteś naiwniakiem!
Sebastian patrzył na żonę i syna. Nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje. Nastała nieprzyjemna cisza, którą potem przerwała siostra Ilony, która zaproponowała:
– Sebastian, nie martw się na zapas. Najwidoczniej coś pomieszali, ktoś się pomylił. Zrób ten test sam, jeśli wynik się nie zmieni, wtedy podejmiesz decyzję.
– Jaką decyzję? Kocham Ilonę i syna – odpowiedział cicho młody mężczyzna – nie chcę decydować, szukać rozwiązania. Chcę, aby to nie była prawda !
– Wykonaj ponownie test, zobaczysz, że wszystko samo się rozwiąże – poprosiła żona.
Test został wykonany i wynik był zgoła odmienny: 99,9% pokrewieństwa!
– Zastanawiam się, dlaczego te dwa wyniki są zupełnie różne? Co to może oznaczać? – zastanawiali się w rodzinie dziewczyny.
– Może to oznaczać tylko jedno: Mikołaj nie jest prawdziwym ojcem Sebastiana – zasugerowała teściowa.
Młodzi pojechali do rodziców chłopaka. Nie zabrali ze sobą dziecka, bo zakładali, że wybuchnie awantura. Powitano ich niezbyt przyjaźnie. Zuzanna udawała, że Ilona nie istnieje, a Mikołaj uznał, że nie ma co uważać na słowa:
– Dlaczego ją tutaj przyprowadziłeś? W moim domu nie ma miejsca dla puszczalskich. Wejdź sam, a ona niech spada.
– Przyszliśmy porozmawiać – spokojnie odpowiedział syn – i dowiedzieć się wreszcie, kim jest mój ojciec.
Zuzanna zbladła i chwyciła się za serce, a Mikołaj krzyknął do syna:
– Jak śmiesz?!
– A no tak. Oto test DNA. Gdybyś sam nie zaczął tych głupich przepychanek, nigdy nie poznałbym prawdy.
– Jakiej niby prawdy? – ojciec nie rozumiał, co się dzieje – Zuza, co on mówi? – zapytał żonę.
Ta siedziała nieruchomo i milczała.
– Co to wszystko znaczy? – uporczywie i bardzo groźnie pytał Mikołaj.
W końcu Zuzanna odezwała się. Powiedziała, że wyszła za mąż, będąc już w ciąży, ale nie wie, kto jest prawdziwym ojcem dziecka.
– Cóż, to koniec, ale jest mi lżej. Całe życie to ukrywałam i bałam się, że to wyjdzie na jaw. W końcu Sebastian różni się bardzo od Ciebie. Nie jest w sumie ani trochę do Ciebie podobny. Przepraszam Mikołaj, zrobisz teraz, co zechcesz, nie mogę niczego od Ciebie wymagać. A Wy jedźcie już do domu, nie zostawiajcie dziecka samego na tak długo.
– Jak mogłaś? – zapytał Mikołaj, gdy dzieci odeszły – Jeszcze Ilonę oskarżałaś o to samo. Myślisz, że każda jest taka jak Ty?
– Mów, co chcesz, wszystko mi jedno. Zmęczyłam się życiem w kłamstwie…