Irena nie przypuszczała, że syn zabierze ją do domu

Kto by pomyślał, że Irena, odnosząca kiedyś sukcesy zawodowe, jako dobry inżynier, szanowana matka dwójki dzieci, pewnego dnia obudzi się w domu opieki dla starszych ludzi.

Miała ciekawe, pełne wrażeń życie i jak wszystkie matki, była stale rozdarta pomiędzy domem a pracą. Wielu jej kolegów zastanawiało się, jak potrafiła tak dobrze łączyć te dwa obowiązki. Nikt nie przypuszczał jak ciężko jej było to wszystko pogodzić.

Zawsze uśmiechnięta i pełna energii, która opuszczała ją dopiero za progiem własnego domu. Mąż jej zmarł, kiedy dzieci były jeszcze małe, więc tym bardziej było jej trudno to wszystko pogodzić.

Mimo tego, że bardzo się starała, najwyraźniej w pewnym momencie coś musiała przegapić w wychowaniu dzieci, a szczególnie córki.

Zawsze była miłą, współczującą i kochającą matką, niestety, nie udało jej się tego zaszczepić swojej Grażynce.

Mimo wszystkich jej dawnych dobrych uczynków, czas nie był dla niej łaskawy.
Nigdy kobieta nie przypuszczała, że kiedyś będzie niepotrzebna swoim dzieciom.

Starsza córka Grażyna nie widziała matki już kilkanaście lat. Pewnego dnia wyjechała do pracy do Holandii i tam już została. Rzadko kontaktowała się z kobietą, dla której każdy rok był cierpieniem z tęsknoty za córką.

Matce przybywało coraz więcej zmarszczek, a jej oczy stawały się coraz bardziej matowe. Nie mogła znaleźć radości w życiu, i tłumaczyła sobie, że Grażynka ma tam własną rodzinę, swoje problemy i nie będzie zawracała sobie głowy starszą matką.

Jej syn Maciej kilka lat temu wyjechał na studia do innego miasta i tam już został, założył rodzinę, ale zawsze miał czas zadzwonić do mamy, lecz rzadko przyjeżdżał, bo cały czas pracuje i ona to doskonale rozumie.

Irena patrzyła przez okno pensjonatu i zauważyła, jak jej oczy błyszczały w szybie, to było odbicie jej oczu pełnych łez.

Za oknem cicho szumiały drzewa, deszcz miękko stukał swoimi kroplami o framugę. Po chodniku spacerowali ludzie, z pstrokatą kolekcją parasoli. Tam szalało życie.

Zbliżały się jej urodziny, przymknęła na chwilę oczy i lekki uśmiech rozjaśnił jej usta.
Przypomniała sobie minione lata i jej dzieci. Czas, w którym cieszyła każdym dniem, patrzyła jak  się bawią, jak rosną i przybiegają do niej siadając na kolana.

Kiedyś na uroczystość w jej domu przybyło wielu gości, krewni, przyjaciele, a przede wszystkim jej dzieci. Teraz siedziała sama, uśmiechnięta, ale zrezygnowana, biedna kobieta.

Nagle rozległo się pukanie:

– Proszę! – ledwie zdołała wydukać Irena.

Do pokoju wpadło w kapciach kilka starszych pań, na czele z jej współlokatorką z pokoju,Niną

– Wszystkiego najlepszego, droga Irenko, dużo zdrowia! – powiedziały chórem do szumu nieustannie padającego deszczu.

– Nie spodziewałam się – kobieta była zdezorientowana.

– Przynajmniej mogłyście mnie ostrzec, łobuziary!

– Co to byłaby za niespodzianka- powiedziała jedna ze starszych pań, wyciągnęła rękę i wręczyła paczkę, która pachniała czymś pysznym.

Solenizantka wstała z krzesła i powiedziała:

– Wejdźcie, rozgośćcie się kochane, jestem bardzo mile zaskoczona.

Uczta była udana, zaparzyły dobra herbatę, zjadły po kawałku ciasta, długo jeszcze rozmawiały, ale później rozeszły się do swoich pokoi.

– Mamusiu, mamusiu! Wszystkiego najlepszego – rozbrzmiewało gdzieś w oddali.

Uśmiechnęła się, zobaczyła we śnie swojego syna. Ale to nie ten chłopak, którego pamiętała, ale dostojny, dorosły mężczyzna.

Mamusiu, obudź się – usłyszała wyraźniejsze słowa. Nagle otworzyła oczy i podskoczyła oszołomiona.

– Mój syn? To nie jest sen, prawda?

Jej oddech przyspieszył, a policzki w jednej chwili stały się wilgotne od łez.

– To nie jest sen, jestem tu, mamo. Chciałem Ci zrobić niespodziankę, nie mogłem Cię samą zostawić w Twoje urodziny.

– Nie wiedziałem, że tu przebywasz, myślałem, że wszystko u Ciebie w porządku. Pojechałem do domu i sąsiedzi mi powiedzieli, gdzie jesteś. Nie miałem pojęcia, że moja siostra załatwiła Ci takie miejsce i nawet mnie nie zawiadomiła. Boje się zapytać, jak się tu czujesz.

– Dobrze się czuję synu – odpowiedziała Irena z nieudolnie skrywanym smutkiem.

– Przygotuj się, nie mamy dużo czasu, nasz pociąg niedługo odjeżdża.

– Pociąg? – Irena była zakłopotana.

– Tak, kochana, wracamy do domu.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *