Mamo, czy Ty w ogóle wiesz ile mam lat? Wkrótce 60!

Anna odwiedzała matkę, a teraz była w drodze do domu. Już wiele razy obiecywała sobie, że nie będzie w żaden sposób reagować na jej uwagi i zaczepki. Zrozumiała, że matki nie można zmienić, i że musi być bardziej tolerancyjna. To jej jednak nie uspokajało. Starsza kobieta zawsze wiedziała, jak wywierać presję i uderzyć w najbardziej wrażliwe miejsce.

Również tym razem – po raz stu dwudziesty – zaczęła oskarżać ją o to, że córka zostawiła ją dla nowego kochanka.

– Kim on jest dla Ciebie, ten mężczyzna? Nikt! I nadal się troszczysz, ciągle dla niego gotujesz i dbasz o niego.

– Mamo, co mówisz, żyjemy razem z nim od dziesięciu lat?!

– Nie macie ślubu, więc jest dla Ciebie obcy. Służysz mu bez powodu, ale nie będzie z Tobą długo. Zobaczysz, spotka młodszą dziewczynę, która też po nim posprząta i zostawi Cię.

Matka Anny wcześnie została wdową, bardzo kochała swojego zmarłego męża i nie zamierzała poślubić nikogo innego. Całe swoje życie poświęciła córkom, ważne było dla niej ich wychowanie i postawienie na nogi. A one teraz były, według niej, niewdzięczne – jedna uciekła gdzieś za granicę w wieku prawie osiemnastu lat, a druga mieszkała z człowiekiem bez ślubu. Matka uważa, że obie córki miały okazję żyć dla siebie i cieszyć się życiem, a teraz powinny zamieszkaj z nią.

– Mamo, nie chcesz, żebym była szczęśliwa.

Kobieta jęknęła ponuro, machnęła ręką i podkręciła telewizor. Anna po cichu spakowała swoje rzeczy i wyszła. Starała się nabrać siły i cierpliwości na kolejne spotkanie. Czasami przerywała matce w połowie zdania:

– Mamo, czy Ty w ogóle wiesz ile mam lat? Wkrótce 60!

– To niemożliwe! A ja ile mam lat? Nie żyłabym tak długo.

Ale bez względu na to, jak milczeć starała się córka, każda drobna kłótnia sprawiała Annie smutek. Często miała wrażenie, że to ona ponosi winę za życie matki: była nieszczęśliwa, bo zrobiła coś złego, nie była zadowolona z jej wyboru. Anna wciąż nie mogła  sobie wybaczyć tej strasznej sceny, kiedy krzyczała do matki:

– Nie chciałaś mnie urodzić i nigdy mnie nie kochałaś!

Potem jej zimna, niezachwiana matka zamrugała szybko i odwróciła się. Nie rozmawiały przez ponad miesiąc, nawet do siebie nie dzwoniły. A potem Anna otrzymała list. Jej matka ją przeprosiła! Pisała o tym, jak sama w dzieciństwie została pozbawiona macierzyńskiej opieki, jak ciężko było jej wychować najstarszą córkę bez pomocy i wsparcia – jej męża to nie obchodziło, a babć nie było w pobliżu. Dlatego tak naprawdę nie chciała drugiego dziecka, ale teraz jest wdzięczna losowi, że ma taką córkę i napisała, że ​​bardzo ją kocha.

Płakała czytając wiadomość od matki i natychmiast zapragnęła pojednania. Ich relacja trochę się poprawiła, zbliżyły się do siebie. Od tego czasu minęło kilka lat, a mama postarzała się jeszcze bardziej. Stała się słabsza, nie może już powstrzymywać swoich żrących uwag. Czasami ponownie wydaje się mścić na swojej córce, która skomplikowała jej życie narodzinami.

Mama Anny zamieniła się w słabą staruszkę, teraz potrzebuje córki bardziej niż kiedyś. I wydaje się jasne, że kiedy jest się już dorosłym, nie przejmuje się nadto opiniami innych osób. Ale słowa, które Anna miała okazję usłyszeć od własnej mamy już na zawsze pozostaną w jej sercu. Nawet w wieku 60 lat boli ją, kiedy słyszy, że matka jej nie akceptuje. Zwłaszcza, gdy zdaje sobie sprawę, że mamy już nie będzie, a jej słowa pozostaną…

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *